Całkiem niedawno Entertainment Weekly opublikowało serię artykułów dotyczących Łotra 1, gdzie bohaterem jednego z nich był droid K-2SO grany przez Alana Tudyka w technice motion capture. Widocznie temat nie został do końca wyczerpany, ponieważ oficjalna strona starwars.com postanowiła zadać aktorowi jeszcze kilka pytań.
Na początku Tudyk nawiązał do poprzedniego wywiadu i streścił to, co mówił już wcześniej. Kaytoo jest byłym imperialnym droidem. Jego aktualnym właścicielem jest Cassian Andor (Diego Luna), który wyczyścił mu pamięć, dzięki czemu robot zyskał nową osobowość. Aktor przypomniał krótką scenę z Celebration Europe, w której Jyn Erso (Felicity Jones) daje Kaytoo swój plecak, który droid po chwili upuszcza na ziemię. Tudyk zażartował, że C-3PO z pewnością trzymałby i pilnował tej torby, ale K-2SO ma to gdzieś. Stwierdził, że Kaytoo wydaje się być czasem aż zbyt szczery i bezpośredni, co czyni z niego bardzo zabawną postać.
Następnie zapytano aktora, czy podobała mu się praca w technologii motion capture, na co Tudyk odpowiedział:
Jasne. Podczas Celebration Europe w Londynie poznałem Anthony’ego Danielsa, który nosił kostium C-3PO już od pierwszego filmu Star Wars. Był do niego przykręcany. Żeby się z niego wydostać, potrzeba było wiertarki i mnóstwa czasu. Musiał pogodzić się z trudnymi warunkami na pustyni. Z racji tego, że Kaytoo jest wysoki, musiałem chodzić na szczudłach, co było w sumie bardzo fajne. Miały około 30 centymetrów i zaprojektowane były specjalnie przez ILM. To było chyba jedyne prawdziwe wyzwanie, z którym musiałem się zmierzyć. Anthony zapytał mnie o mój strój na planie. Spytał, czy nosiłem prawdziwy kostium, czy droid tworzony był cyfrowo. No to powiedziałem, że to motion capture, na co usłyszałem tylko: „Ty [przekleństwo]!” Był zazdrosny, bo wiedział jaki to komfort nie musieć nosić prawdziwego stroju, który swoją drogą wciąż na niego pasuje. Musiał być jedynie lekko zmodyfikowany w jednym miejscu, gdzie jego mięśnie były zbyt duże. Anthony to wyjątkowy artysta. Ja w wieku 60 lat planuję być bardzo duży i ospały. [śmieje się] I nie sądzę, że będę jeszcze chodził na szczudłach.
Kolejne pytanie odnosiło się do Star Wars Celebration Europe i tego, jak aktor czuł się na takiej imprezie:
To wspaniałe uczucie być częścią franczyzy z tak ogromną rzeszą starych i nowych fanów, zwłaszcza, że znów powstają nowe filmy z serii. […] Na początku byłem trochę zdenerwowany, ale stres zniknął po pierwszej minucie trzymania mikrofonu. Byłem na wielu panelach i pokochałem te dyskusje. Przez chwilę myślałem, że będzie to przytłaczające. Jednak, na szczęście dla mnie, kiedy stoję naprzeciw grupy fanów sci-fi, moje doświadczenia z nimi związane zawsze są pozytywne. Jestem szczęśliwy i czuję wsparcie z ich strony. Czasami nawet zażartuję. Oni potrafią śmiać się nawet z najgorszego żartu.
Na koniec Tudyk odpowiedział na pytanie, jakie to uczucie być częścią franczyzy Star Wars:
Nawet nie wiem, czy do końca pojąłem, w czym tak naprawdę biorę udział. Tego nie da się ogarnąć tak od razu. Byłem częścią bardzo dobrze poprowadzonego filmu, w którym grają wspaniali aktorzy z całego świata. Rzadko można pracować z artystami takiego kalibru i dodatkowo trafić na tak wysoki poziom szczegółowości produkcji. Patrzyłem na to w ten sposób. Jednak kiedy byliśmy na konwencie w Londynie, a wśród tłumu rozbrzmiewała muzyka Johna Williamsa, poczułem to. Natychmiast wracają wspomnienia, a ty nagle znów jesteś tamtym dzieckiem. I myślisz sobie: „Hej! Przecież mamy do tego prawo, prawda? Jesteśmy tego częścią! O mój Boże!” To było wspaniałe i myślę, że będzie tak w dalszym ciągu. Sądzę, że w pewnym stopniu nie zdałem sobie początkowo sprawy, że gram w Gwiezdnych Wojnach.
Cały wywiad przeczytacie tutaj.