Chociaż prowadzę względnie aktywny tryb życia, są takie aktywności, które doszczętnie pozbawiają mnie sił i witalności wszelakiej, a przewlekłe chodzenie jest zdecydowanie jedną z nich.

Dlatego też nigdy nie gustowałem w wyprawach w góry, bo te nieodmiennie oznaczały piesze wycieczki. Robienie zakupów (szczególnie jako towarzystwo płci piękniejszej), to kolejna aktywność, która wzmożonego spacerowania niestety wymaga, a zatem nie jest mi miłą.

Dziś co prawda, ani jedno, ani drugie mnie nie dopadło, jednak wywołane remontami zawirowania w kursach MPK oraz wrodzone, krakowskie skąpstwo i podyktowana nim chęć przyoszczędzenia na biletach sprawiły, że przemaszerowałem parę ładnych kilometrów. Jakbym wiedział, że tyle się tego dziś uzbiera, aż bym sobie endomondo zainstalował i polansował się na FB.

A tak co to pozostaje mi snucie się po domu żwawo, niczym wolno gnijące zwłoki, względnie zalegnięcie na kanapie, co już całkowicie by mnie do owych zwłok upodobniło. Także dzisiaj się już za wiele po mnie nie spodziewajcie 😉