Tytuł: The Call

Po ostatnim odcinku, w którym obecność Imperium zaznaczona była niby mocny, ale miałem wrażenie, że była ona bez żadnego znaczenia, tym razem dostajemy odcinek, w którym nie ma go w ogóle, a najniebezpieczniejszym wrogiem naszej ulubionej ekipy są kurczące się w zastraszającym tempie zapasy. Duch leci już praktycznie na oparach, a jeśli nie uda się zdobyć doń paliwa w trybie natychmiastowym, załoga będzie zgubiona.

Na szczęście na drodze naszych bohaterów do paliwa stoi tylko, bagatelka, pas asteroidów, Gildia Górnicza zaciekle broniąca swojej rafinerii, oraz kosmiczne wielorybo-kałamarnice zwane purrgilami, do których Hera żywi wyjątkową jak na siebie wrogość i agresję. Nie uchodzi to uwadze Kanana i staje się pretekstem do sporadycznych docinków.

Jednak koniec końców to Ezra staje w obronie ogromnych bestii czując z nimi rosnącą więź, więź, która okazuje się nieocenioną pomocą podczas ataku na rafinerię. Jednak mam wrażenie, że nie sam atak i jego wynik są tutaj najważniejsze, a kierunek, w jakim rozwija się Moc Ezry. Z jej telekinetycznym aspektem ma on najwyraźniej spore problemy, jednak rekompensuje on to jego więzią ze zwierzętami, nie jest to bowiem pierwszy raz, gdy młody adept (jakoś określenie padawan mi do niego nie pasuje) używa w ten sposób swej Mocy. Czy zatem przeznaczone jest mu zostać swoistym jedi/”zaklinaczem bestii”? Pewnie nie, tym niemniej ciekawym i słusznym posunięciem wydaje się różnicowanie i specjalizacje użytkowników Mocy.

Ponownie też (poprzednio tutaj >>) epika Rebeliantów nurza się w moralnej szarej strefie i stąpa po bardzo cienkiej granicy między rebelią, a terroryzmem. Mamy tutaj bogu ducha winnych pracowników Gildii Górniczej, których jedynym grzechem jest ich pracodawca zaopatrujący Imperium oraz gotowość bronienia swego miejsca pracy. I za to właśnie biedni Rodianie (bo to oni w większości stanowią personel rafinerii) zostają bezpardonowo wycięci przez miłującego pokój i harmonię Jedi i jego kompanię.

Oczywiście z rozmysłem i pełną premedytacją kładę tutaj akcenty tak, a nie inaczej, bo za bardzo dziwny uważam fakt, że nawet bezmyślne zwierzęta, jak purrgile znalazły swoich obrońców, ale nikt nawet nie zająknął się nad losem szeregowych pracowników rafinerii, którzy zabijani byli niemal bezwiednie. I ja rozumiem, że jest to bądź co bądź serial dla dzieci i młodzieży, a tego typu rozkminy to już wyższa szkoła jasny i psyche mogą zryć, ale nie uważam też, że pod dywan powinny być zamiatane tak pieczołowicie.

Tak czy inaczej, sam odcinek uważam za interesujący i początkujący pewne wątki, które być może w przyszłości zostaną rozwinięte (jak choćby zdolność purrgilów do podróżowania w nadprzestrzeni), dlatego też oceniam go na 7/10.

Zapraszam też do dyskusji o bieżącym odcinku tutaj i/lub na FB >>