Od Rey tak naprawdę chciałem zacząć mój przegląd postaci z TFA, ale perełkę na star warswoym torcie postanowiłem zostawić sobie na adekwatną okazję, a jakaż byłaby lepsza, niż urodziny. Także świętując je dzielę się moimi spostrzeżeniami oraz niekłamanym zachwytem nad postacią Rey.

Po obejrzeniu TFA porównania Rey do pewnego wieśniaka z Tatooine narzucały się same. Wiek na oko zbliżony, oboje żyjący na zadupiastej, pustynnej planecie, posiadający umiejętności nieprzystające do ich położenia, o dobrym sercu i wrażliwi na Moc. Ale to. czy Rey ma w sobie krew Skywalkerów (jak zdaje się myśleć wielu fanów), a może Kenobich (jak sugeruje inna teoria), dla mnie jest w gruncie rzeczy bez większego znaczenia (aczkolwiek jeszcze na moment do tego później wrócę), bo choć tak podobna do Luke’a z Nowej Nadziei, bije go na głowę w każdym niemal aspekcie.

Przede wszystkim aż promieniuje od niej urok osobisty i naturalność, które sprawia, że nie można jej nie lubić, uwielbiać nawet. O ile Amidala była rasową, acz raczej nudna pięknością, Leia miała zdecydowanie i poczucie misji, które odziane w niezłe, jak na tamte lata ciało (i brak konkurencji), zjednały jej fanów, tak Rey ani nie jest klasyczną pięknością, ani zdeklarowaną, rebeliancką aktywistką, tak jej uśmiech (szczególnie gdy majstruje przy Sokole), sprawia, że swoje poprzedniczki pozostawia daleko w tyle.

Najwyraźniej jest też uzdolnionym pilotem, choć akurat to, wydaje mi się nieco naciągane, że dziewczyna mająca co najwyżej znikome doświadczenie w pilotowaniu statków kosmicznych, a do tego dość niezdarnie startująca Sokołem, już po chwili jest nim w stanie przelatywać przez trzewia rozbitego Niszczyciela. Nawet jeśli ów wrak bardzo dobrze poznała i nawet jeśli Moc jest w niej wyjątkowo silna. Nie słyszałem też, by Moc służyć mogła użytkownikowi lepiej, niż Google translator, a jednak Rey nie ma żadnych problemów ze zrozumieniem czy to BB-8, czy też Chewiego (a domyślam się, że niewielu wookieech zaglądało na Jakku. Tak czy inaczej Moc w Rey zdaje się być wyjątkowo silna, bo będąc świeżaczkiem i samoukiem, przewyższa pod tym względem Luke’a z paroletnim doświadczeniem.

No ale właśnie, skoro Moc jest w niej silna, to silna powinna być i w jej rodzinie. Zatem czy słowa Luke’a znane z jednego z trailerów mogły być skierowane do Rey? Ale nawet jeśli tak, to nie ma tam słowa o jakichkolwiek pokrewieństwach. Tym niemniej Kylo zwraca się do niej słowami „Oto dziewczyna, o której tyle słyszałem”, więc od kogoś (rodziców???) musiał się o Rey nasłuchać i najwyraźniej o jej pochodzeniu wie więcej, niż ona sama. Może też postać grana przez Maxa Von Sydowa – Lor San Tekka była dla młodej Złomiarki tym, kim Ben Kenobi był dla Luke’a? To wciąż tylko domysły, gdybania i szukanie (może trochę na siłę) analogii, ale faktem jest, że w „domu” Rey widzimy szmacianą lalkę stworzoną na podobieństwo rebelianckich pilotów. teoretycznie znów mogłoby to wskazywać na pokrewieństwo z linią Skywalkerów, ale przecież nie tylko. W Expanded Universe był też inny, silny Mocą, uznany pilot, a imię jego Corran Horn. No i są jeszcze rodzice Poe, dla które Rey mogłaby być siostrą… No dobra, to ostatnie już dość mocno naciągane, więc czas skończyć już te spekulacje.

Zamiast tego, lepiej cieszyć się perspektywą dwóch kolejnych filmów, w których Rey grać będzie pierwsze skrzypce (nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej), czego sobie i Wam życzę, w końcu rzadko zdarza się kobieta zdolna owinąć sobie wokół palca i wykorzystać najlepszego agenta Jej Królewskiej Mości (z reguły było to na odwrót) 🙂