Po krótkiej przerwie przedstawię dziś – według mnie – najistotniejsze zalety i wady ósmej części Gwiezdnych Wojen, czyli Ostatniego Jedi.
Zalety
#1 Luke Skywalker
Wszyscy byliśmy ciekawi rozwoju postaci Luke’a Skywalkera i z niecierpliwością czekaliśmy na Ostatniego Jedi, zwłaszcza, że w Przebudzeniu mocy postać ta pojawiła się raptem na kilka ostatnich sekund filmu.
Ja czułem się zadowolony z występu Marka Hamilla. Luke Skywalker został przedstawiony zupełnie inaczej, niż można by się tego spodziewać. Twórcy nie pokazali go tak, jak zrobiono to w oryginalnej trylogii, człowieka dobrego, z duszą Jedi, pewnego siebie, acz lekkomyślnego. Tutaj syn wybrańca mocy jest inny. W przeciwieństwie do Hana i Lei ta postać się zmieniła. Nie ma nic ze swojej pewności siebie, lęka się, nie chce już ratować galaktyki, jak kiedyś. Przywodzi na myśl człowieka przegranego, który po prostu zawiódł.
Jego zmiana nastawienia pod wpływem rozmowy z dawnym mistrzem jest bardzo przekonująca i udowadnia, że porażka jest najlepszym nauczycielem.
#2 Yoda
Był jeden Mistrz Jedi, to musi być i drugi. Pojawienie się Wielkiego Mistrza Yody było wielką niespodzianką i dużą zaletą tego filmu. Fajnie było znów zobaczyć rozmowę mistrza i ucznia i znowu być świadkiem, jak ten daje tak doświadczonemu przecież Skywalkerowi kolejną lekcję, lekcję, o której my również powinniśmy pamiętać.
#3 Pojedynek na Supremacji
Jeden z najważniejszych i najbardziej emocjonujących momentów filmu to własnie pojedynek Rey i Kylo Rena z Pretorianami Snoke’a na jego okręcie dowodzenia – Supremacji. To jedyny pojedynek spośród wszystkich filmów Sagi Skywalkerów, w którym – przynajmniej przez chwilę – użytkownik jasnej walczy z użytkownikiem ciemnej strony mocy po tej samej stronie. Nie był to może pojedynek najważniejszy w sadze, ale był znakomity. Wszystko w nim grało, od otoczenia, przez choreografię i efekty, na muzyce skończywszy.
#4 Relacja Kylo – Rey
Coś, czego do tej pory nie było. Nowością jest takie widzenie się i kontaktowanie dwójki użytkowników mocy, jakby byli obok siebie, mimo, że dzielą ich lata świetlne. Było to ciekawe, sprawiło, że oglądało się sceny z udziałem Rey i Kylo z jeszcze większą ciekawością. Było to coś, co jeszcze bardziej te dwójkę do siebie zbliżyło i zacieśniło ich więzi. Dopiero w Skywalker. Odrodzenie dowiedzieliśmy się z ust Kylo Rena, że on i Rey są diadą mocy i to dlatego ich relacja jest taka specyficzna.
#5 Nieudany plan
Kolejna nowość. Do tej pory wszystkie karkołomne plany wcielane w życie przez Rebelię i później Ruch Oporu były skuteczne. Szczęście im wiecznie dopisywało, było to momentami denerwujące i nienaturalne wręcz. Przykładów nie trzeba daleko szukać: Zniszczenie Gwiazdy Śmierci, ucieczka z Hoth, zwycięstwa w Bitwach o Endor, czy Bazę Starkiller.
Tutaj jest inaczej. Kolejny karkołomny i z pozoru niemożliwy do wykonania plan zakładał odnalezienie hakera, dostanie się na okręt dowodzenia Snoke’a i wyłączenie systemu namierzającego po to, aby flota Ruchu Oporu mogła uciec bez obaw, że zostanie namierzona. W kinie – przyzwyczajony do regularnych zwycięstw tych dobrych – byłem przekonany, że i ten plan się powiedzie. Byłem jednak pozytywnie zaskoczony, że tak się nie stało, bo akcja nie była już tak przewidywalna.
Wady
#1 Leia
Leia ogólnie była dobrze napisaną postacią. Jednak 1 moment z jej udziałem zniszczył wszystko. Leia latająca w kosmosie. Było to coś komicznego, dziwnego i nierealnego nawet jak na Gwiezdne Wojny. Teraz, po premierze Skywalker. Odrodzenie, gdzie dowiedzieliśmy się, że Leia przeszła szkolenie na Jedi, jednak wciąż jest to scena okropna. Lot Lei był strasznie nienaturalny, drętwy, w dodatku wyglądała jak typowa wróżka z bajki Disneya.
#2 Generał Hux
Hux to ofiara największej liczby żartów sytuacyjnych w całym filmie. Sceny z jego udziałem są momentami wręcz groteskowe. Postać, która mi momentami przywodzi na myśl Jar-Jara z prequeli. Hux to postać komiczna. Jest trochę niczym klaun w cyrku. Nie przystoi to postaci piastującej tak ważną funkcję w Najwyższym Porządku.
#3 Rose
Postać absolutnie zbędna. Nie wnosi do filmu nic ważnego oprócz nudnych monologów. mam wrażenie, że postać ta – w którą wcieliła się kobieta pochodzenia azjatyckiego – została wprowadzona do filmu tylko po to, aby ten był bardziej poprawny politycznie.
Nie mam nic przeciwko przedstawicielom innej grupy etnicznej w filmie, ale jeśli już ktoś taki ktoś zostaje wprowadzony, to jego postać powinna coś znaczyć i musi być czymś więcej niż tylko zwykłą zapchajdziurą poprawiającą poprawność polityczną filmu.
#4 Za dużo humoru i groteski
Idealne wyważenie humoru mieliśmy w Przebudzeniu mocy, natomiast twórcy znacząco przesadzili z tym w Ostatnim Jedi… Wiele humorystycznych scen było gorszych, niż w polskich kabaretach. Luke, który żartuje z pochodzenia Rey, scena z udziałem Chewie’ego i porgów i ta rozmowa Poego z Huxem na początku filmu… absolutna groteska. Wiem, że humor na wojnie to rzecz normalna, ale w Ostatnim Jedi jest go za dużo. Przez to można spojrzeć na wojnę Najwyższy Porządek – Ruch Oporu jak na coś zabawnego, trochę jak na bójkę dwóch kotów, a to nie tak powinno wyglądać.