Wszyscy dobrze pamiętamy ostatnią scenę z Przebudzenia Mocy, gdzie Rey odnajduje samotnego mistrza Skywalkera wśród ruin pierwszej świątyni Jedi na planecie Ahch-To. Nie do końca była to jednak prawda, ponieważ nie tylko on jeden zamieszkuje tę skalną wysepkę. Poza nim żyją tam również jakże urocze małe stworzonka zwane Porgs’ami. Dokładnie mogliśmy im się przyjrzeć na nagraniu zza kulis Ostatniego Jedi, a którego analizę możecie przeczytać tutaj.
Rąbka tajemnicy na ich temat odkrył nam Pablo Hidalgo z zespołu opracowującego historię najnowszego filmu gwiezdnej sagi. Przedstawił on kilka szczegółów, które naszym zdaniem warto, abyście poznali. Uwaga na potencjalne spoilery.
Kosmiczne maskonury
Hildago opisuje je jako: „Są one rodzimym gatunkiem planety Ahch-To i można je znaleźć wśród klifów wyspy, na której znajdują się Luke i Rey. Na wiele sposobów są one gwiezdno wojenną wersją maskonurów [pingwinowaty ptak z rodziny alk]. Budują gniazda. Potrafią latać. Młode osobniki nazywa się porgletami… Biorąc pod uwagę, jak rzadko na ich wyspie pojawiają się goście, ciekawość przeważa u nich nad płochliwym instynktem przetrwania.”
Pablo poruszył również aspekt technicznego wykonania stworzonek, które: „Wykonano je za pomocą różnorodnych efektów, w zależności od tego, co w danej scenie było potrzebne. Czasem były to pluszowe marionetki, gdzie animatorzy zostali cyfrowo wycięci z ujęcia. Za innym razem było to pełne CGI.„.
W głowie kołacze się zapewne nie tylko mi pytanie — czy stworzenia te będą wrażliwe i w jakiś sposób powiązane z mocą? Nie bez powodu, nawet tego marketingowego, widzieliśmy już je więcej niż raz na zwiastunie, a kolejne osoby zajmujące się filmem poruszają ich temat. Ostatecznie Porgs zamieszkują ruiny pierwszej świątyni Jedi, jak sądzę, od bardzo dawna więc wydaje się możliwe, że moc wpłynęła w pewien sposób na ich rozwój. Czy to prawda przekonamy się jednak w grudniu.
Do komentarzy na temat tych uroczych stworzonek dołączył również reżyser filmu Rian Johnson, który na samym początku zaznacza, że Porgs nie są Ewokami i nie oczekujmy ich pomocy w obaleniu Najwyższego Porządku. Liczę, że jest to prawda i nie zobaczymy tych małych pingwinowatych ptaków atakujących doborowy legion szturmowców.
Cieszy mnie bardzo, że uniwersum Gwiezdnych Wojen rozbudowuje się o coraz to nowe gatunki stworzeń, których przecież tak wielka galaktyka musi być pełna. Widzieliśmy już Porgsów, białego wilka, uszatego falthiera, a sądzę, że to nie wszystko, co przygotowała nam ekipa z Lucasfilm i czym zaskoczy nas jeszcze.