Nowa klasa to kontynuacja dobrze znanej serii o szkolnych przygodach młodych Padawanów zapoczątkowanych przez książeczkę Akademia Jedi. Jednak w przeciwieństwie do wszystkich poprzednich części, przy okazji publikacji Akademia Jedi: Nowa klasa, stery (tekst i rysunki) od Jeffrey’a Browna przejął Jarrett J. Krosoczka.

Ale ja i tak żadnej z poprzednich części nie miałem okazji przeczytać, więc nawet jakbym chciał, nie będę w stanie porównać dokonań nowego twórcy ze starym. Dlatego też skupię się po prostu na tym, co zaprezentował nam Jarrett J. Krosoczka. I to pomimo tego, że nijak nie jestem w targecie, do którego książeczka jest kierowana 😉

Jeśli chodzi o fabułę, najlepiej będzie zacytować oficjalny opis:

Tym razem głównym bohaterem jest Victor (Starspeeder – jest to postać, którą poznajemy tutaj po raz pierwszy – przyp. red.) – chłopiec, który jako nowy uczeń koniecznie chce zgłębić tajniki sztuczek umysłowych Jedi. Jednak nie jest to takie proste. Poza wymagającymi nauczycielami, pełnymi tajemnic kolegami, bohater musi jeszcze stawić czoła… kółku teatralnemu.

Jak można się domyśleć, fabuła jest prościutka, by jak najlepiej trafić do młodego odbiorcy. I wydaje mi się, że udało się to całkiem nieźle i dzieciom całość powinna przypaść do gustu. Tym bardziej, że historia przedstawiona jest w formie komiksu. Przerywany jest on wycinkami z Obserwatora Padawańskiego, stronami z dziennika Viktora, jego planem lekcji, czy szkolnym albumem. Dzięki temu lektura zapewnia momenty wytchnienia od głównego wątku fabularnego, dzięki czemu najmłodsi czytelnicy nie zdążą się znudzić. Nie dlatego, że całość jest nużąca, a raczej dlatego, że okres skupienia dziecka jest mocno ograniczony.

Jak każda dobra literatura dziecięca, Nowa klasa nie mogła się obejść bez wplecionych weń morałów i nauk na temat najważniejszych wartości. Tutaj jednak autorowi należą się słowa uznania, ponieważ treści moralizatorskie w swoją opowieść wplatał bardzo subtelnie. Dzięki temu nie kuły one w oczy dorosłego czytelnika. A dzięki swojej nienachalności, do młodszego odbiorcy taki przekaz miał większą szansę dotrzeć.

Dlatego też uważam, że Akademia Jedi: Nowa klasa to jedna z lepszych pozycji, by wpajać dziecku miłość do Gwiezdnych Wojen. Oczywiście na tyle, ja ile w takiej kwestii wypowiadać się może bezdzietny przedstawiciel wieku średniego.