Potężne zakłócenie Mocy oznacza, że gdzieś w galaktyce miał miejsce przerażający kataklizm. Zaniepokojony Luke Skywalker opuszcza Yavin Cztery i leci na Coruscant, żeby spotkać się z Leią. Śmierć dociera jednak i do samej stolicy Nowej Republiki. Straszliwa eksplozja niszczy salę obrad Senatu i dziesiątkuje szeregi senatorów. Ci, którzy przeżyli, obwiniają Leię i jej męża. Luke musi za wszelką cenę znaleźć prawdziwego sprawcę tragedii.
Niech moja pierwsza recenzja na portalu będzie również pierwszą książką spod znaku Star Wars, z jaką miałem do czynienia. Nie jest ona nowa, nie jest już nawet kanoniczna, ale dalej zajmuje główne miejsce w mojej kolekcji i lubię do niej wracać. Nowa Rebelia, autorstwa Kristine Kathryn Rusch to książka, której ocena nie jest łatwa. Z jednej strony ma wiele atutów, a z drugiej wad. Jednak wbrew temu, czego szuka, czy w co wierzy wielu fanów, nie ma czegoś takiego, jak pozycja idealna, ponieważ zawsze znajdzie się osoba, dla której plus obróci się w minus.
Największą zaletą książki jest intrygująca fabuła, która pozwala określić ją mianem detektywistycznej. Mamy rozrzucone po całej galaktyce wskazówki, po których bohaterowie docierają do źródła problemów i osoby za nie odpowiedzialnej. Wybuch niszczy salę Senatu, a jarzmo kolejnych ataków wisi nad światami Nowej Republiki. Han, Chewbaca i Lando podążają szlakiem tajemniczej wiadomości, która rzuca podejrzenie odpowiedzialności za zamach na Solo. Leia zajmuje się kryzysem politycznym, jaki opętał Senat, w którym do głosu dochodzą radykalne proimperialne frakcje młodych senatorów, których obecnym celem jest odsunięcie księżniczki oraz jej popleczników od steru Nowej Republiki. Luke podąża śladami swojego byłe ucznia z nadzieją odkrycia sprawcy całej intrygi. Nasza ulubiona dwójka droidów stara się odkryć tajemnicę eksplozji. A wśród tego wszystkiego znalazło się również miejsce na historię Kuellera, który odgrywając ogromne galaktyczne przedstawienie, dąży do zdobycia pełni władzy. Powiązanie tak wielu wątków w jedną mającą sens całość jest dużym plusem książki, a przy okazji każdy z nich jest pewną małą równie ciekawą historią.
Jak przystało na powieść detektywistyczną odkrycie tajemnicy zamachu na senat oraz tajnej broni, dzięki której Kueller sieje zamęt w całej galaktyce jest odwlekane tak długo, jak to możliwe. Dzięki temu czytelnik sam ma możliwość przyjrzenia się faktom, podejrzeniom i opiniom różnych bohaterów co pozwala mu na zbudowanie własnej hipotezy. Jest to duży plus, który skutkuje dużą objętością książki, która dla niektórych może okazać się zbyt rozwleczona. Jednak warto, bo chociaż wyjaśnienia wielu rzeczy okazują się bardzo banalne, to jednak dojście do nich jest napisane na mistrzowskim poziome.
Co mi się jeszcze w Nowej Rebelii podobało to poczucie tego, że faktycznie jesteśmy w kosmosie pełnym obcych ras i różnorodnych światów. Widać to po mnogości postaci różnych gatunków przewijających się przez stronice książki. Poznajemy ciekawe miejsca takie jak Ostoja Przemytników, bagienne królestwo jednego z galaktycznych gangsterów, bogaty Pydr, tajemniczą Almanię i pokryty zakładami produkcyjnymi księżyc Telti. Nie można nie wspomnieć o wielu nawiązaniach do pozostałych pozycji ze starego rozszerzonego uniwersum takich jak wątek Bakury czy pojawienie się Talona Karrde i Mary Jade.
Minusy są w mojej opinii dwa. Pierwszym są słabe opisy bitew kosmicznych oraz ich mała ilość w książce. Kolejnym jest słabo poprowadzona historia Kuellera, który chociaż pojawia się często, jest raczej postacią drugoplanową, a nie tym głównym złym. Można było poświęcić mu więcej miejsca oraz przedstawić jego losy obszerniej.