Za nieocenioną pomoc przy powstaniu poniższego artykułu dziękujemy Tomaszowi Błaszczakowi!
Mimo, iż gra Star Wars: Battlegrounds nie jest jeszcze oficjalnie dostępna poza Australią i Singapurem, istnieją sposoby, by zagrać w najnowszą propozycję na platformy mobilne już dziś. Oczywiście takiej okazji przepuścić nie mogliśmy i po kilkunastu godzinach spędzonych przy Battlegrounds mamy dla Was obszerną i wnikliwą recenzję gry, która wkrótce może zdobyć podobną popularność co Star Wars: Galaxy of Heroes.
Zaczynamy
Oczywiście jak wiele podobnych pozycji, gra wita nas krótkim samouczkiem, w którym nauczymy się wydawać komendy naszemu głównemu bohaterowi, przyzywać jednostki pomocnicze zarządzać naszymi zasobami w formie talii kart. Chwilę później gra daje nam pierwszych liderów naszej armii – Luke i Leia po stronie Rebelii oraz Imperator oraz… Bossk po stronie Imperium. Oczywiście postaci jest dużo, dużo więcej, jednak dla tych, którzy będą chcieli podbić galaktykę grając Vaderem lub innym konkretnym bohaterem, nie mam dobrych wiadomości – czeka ich dużo czasu spędzonego na graniu bądź zasobny portfel.
Kiedy otrzymamy naszych liderów, otrzymujemy także karty startowe. Są one podzielone na Rebelię i Imperium, jednak schemat jest bardzo podobny. Są pomarańczowe karty legendarne (czyli nasi liderzy), są fioletowe karty epickie (pojazdów bojowych, na początku rozgrywki są to lekkie pojazdy bojowe, ale w późniejszej rozgrywce można odblokować m.in. AT-ST), są niebieskie karty rzadkie (np. wojownicy Wookiee) oraz szare karty zwykłe (szturmowcy, Twi’lekańscy rebelianci, ale także naloty X-Wingów czy myśliwców TIE).
Aby zagrać daną kartę, musimy zgromadzić w trakcie rozgrywki odpowiednią ilość energii, która samoczynnie regeneruje się podczas rozgrywki. Najtańsze jednostki kosztują 1 energię (np. Twi’lekańscy rebelianci), najmocniejsze nawet 7-8 (np. AT-ST czy Ben Kenobi). Energia gromadzi się dość szybko, jednak spośród siedmiu posiadanych typów jednostek, w czasie rozgrywki możemy wybrać tylko z trzech wygenerowanych w pierwszej kolejności. Mamy także podgląd na kartę, która pojawi się jako następna. Może brzmieć to skomplikowanie, jednak można to bardzo łatwo zrozumieć już po pierwszej potyczce.
Wyznacznikiem postępu w grze, poza coraz wyższymi levelami, jest też zdobycie wszystkich dostępnych kart oraz ich systematyczne ulepszanie, aby później w trakcie rozgrywki zmiażdżyć rywala i wspiąć się do najwyższej ligi. Wszystkie karty, łącznie z naszymi liderami, można ulepszać za pomocą zbierania ich duplikatów. Aby ulepszyć kartę na drugi poziom, należy zdobyć drugą identyczną kartę. Aby ulepszyć na trzeci poziom, należy zebrać kolejne cztery duplikaty. Aby ulepszyć na czwarty, należy zebrać 8 kolejnych, później 15 i tak dalej. Im rzadsza karta, tym trudniej oczywiście zdobyć jej duplikat lub kosztuje on dużo więcej w sklepie. Warto jednak ulepszać jednostki, bowiem to one wpływają bezpośrednio na poziom naszej postaci – za ulepszenie dostaje się punkty doświadczenia, a dzięki wyższym poziomom nasze wieżyczki i generatory tarcz mają więcej punktów zdrowia oraz zadają więcej obrażeń.
Potyczki
Przejdźmy teraz do najważniejszej części, czyli samej potyczki. Na początek możemy wybrać jednego z dwóch liderów Rebelii lub Imperium, którym chcemy kierować naszymi oddziałami. Po wyznaczeniu naszego lidera, decydujemy się, w jakiej formie potyczki chcemy wziąć udział. Mamy do wyboru starcie 1 vs 1, 2 vs 2 lub potyczkę z przeciwnikiem sterowanym przez AI. Zdecydowanie największą popularnością cieszy się pierwsza forma rozgrywki, która przenosi nas na pole bitwy na Endorze, Tatooine, Hoth lub innej planecie. Ważne – jeśli zdecydujemy się walczyć Imperatorem, zawsze będziemy mierzyć się z Rebeliantem. Jeśli wybierzemy Luke’a, zawsze zmierzymy się z przedstawicielem Imperium. Gra na ten moment nie przewiduje „bratobójczych” potyczek wewnątrz tej samej frakcji lub dwóch Imperatorów na jednej planszy w rozgrywce 2 na 2.
W naszej bazie znajduje się generator tarczy, trzy wieżyczki, broniące do niego dostępu, oraz dwa punkty odzyskiwania zdrowia przez naszych liderów. Celem jest zniszczenie generatora tarczy w bazie przeciwnika, na co mamy ograniczony czas. Sterować możemy tylko naszym liderem, który posiada zaledwie jedną umiejętność specjalną – zamach mieczem Luke’a, burza piorunów Imperatora etc. Wykorzystując regenerującą się energię, przyzywamy jednostki tak, aby jak najszybciej rozprawić się z bazą wroga, do której wiodą dwie ścieżki. Mamy podgląd na minimapę, na której widać wszystkie jednostki i wieżyczki, co ułatwia opracowanie strategii. Jeśli nasze jednostki są na dużo wyższym poziomie niż jednostki rywala, gra nie będzie dostarczała wielu problemów. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak, kiedy obie strony dysponują wyrównanymi siłami. Odpowiednia strategia (np. lekki pojazd wspierający rocket trooperów niszczących z dystansu wieżyczki wroga lub wysłanie sił zza linie wroga, by ostrzeliwały bezbronną bazę przeciwnika) pozwala szybko zyskać przewagę. Trzeba także pamiętać, o dbaniu o swojego herosa – jeśli zginie, odradza się po kilku sekundach, ale przez ten czas nie możemy przyzywać żadnych jednostek na pole bitwy. Trzeba mieć świadomość, które jednostki nadają się do starcia w zwarciu, a które należy trzymać na dystans. Przykładowo, jeśli pozwolimy Luke’owi zbliżyć się do naszych jednostek, wytnie je w pień w kilka sekund, lub jeśli wystawimy przeciwko niemu jednostki strzelające zamiast walczących w zwarciu, to odbije on wszystkie strzały z powrotem w naszych szturmowców.
Wygrywa się albo poprzez zniszczenie wrogiego generatora tarcz albo zniszczenie większej liczby wrogich wieżyczek w przypadku upływu czasu. W przypadku remisu, otrzymujemy dodatkową minutę na dokończenie rozgrywki. Jeśli przez dodatkowe 60 sekund nie uda nam się zniszczyć bazy wroga, potyczka zostaje zakończona remisem. Co dają nam zwycięstwa? Przede wszystkim punkty rankingowe, dzięki którym możemy awansować do wyższej ligi. Im wyższa liga, tym lepsze karty będą się znajdować w zdobywanych zestawach a co za tym idzie, tym lepsze karty będziemy mogli użyć w trakcie potyczki. Niestety otworzenie każdej paczki trwa minimum 3 godziny (początkowo był to godzina), im cenniejsza paczka tym proces ten trwa dłużej. Jednocześnie można mieć tylko trzy zestawy kart „w poczekalni”, dlatego mając pełną listę oczekujących zestawów do otworzenia, raczej nie ma sensu toczyć dodatkowych potyczek. Możemy oczywiście przyspieszyć czas otwierania kolejnych zestawów, wykupując za pomocą prawdziwych pieniędzy „booster”, który przyspieszy czas otwierania o połowę, lub natychmiast otworzyć dany zestaw za pomocą kryształów – im cenniejsza paczka, tym koszt w kryształach jest wyższy.
Wady
Wspomnieć należy także o ewidentnych minusach Star Wars Battlegrounds. Przede wszystkim bardzo przeszkadza rozłączanie się z serwerem gry w trakcie rozgrywki. Pomimo doskonałego łącza, odniosłem kilka porażek tylko dlatego, że tuż po rozpoczęciu potyczki pojawił się komunikat o błędzie połączenia. Ekran taki, jak poniżej to sytuacja normalna i miejmy nadzieję, że tymczasowa.
Kolejnym minusem zdaje się być też popularność gry. Pomimo faktu, że od premiery upłynęło już kilka dni, sklep Google w dniu wczorajszym pokazywał, że grę pobrano zaledwie… 500 razy. Nawet jeśli gra została póki co udostępniona tylko w Australii i Singapurze, coś tu nie gra. Można założyć, że więcej osób gra w nią za pomocą ręcznie zainstalowanej aplikacji niż tam, gdzie została udostępniona. Nie wiem, na ile te liczby są miarodajne, ale tuż po premierze Galaxy of Heroes (czyli niemal rok temu) w pierwszym tygodniu miała ponad sto tysięcy pobrań (obecnie ponad 10 milionów), a serwery chodziły bezproblemowo. Z powodu małej liczby graczy, tryb rozgrywki 2 vs 2 także jest póki co martwy – do tej pory udało mi się rozegrać jedną taką potyczkę i była to świetna zabawa, dużo lepsza niż starcie 1 vs 1. Co z tego jednak, skoro czekałem na znalezienie przeciwników aż kilkanaście minut? Być może zwiększenie liczby liderów i co za tym idzie większa liczba możliwych kombinacji przeciwników i towarzysza broni poprawi tę sytuację.
Nie do końca przekonują także grafiki na kartach oraz naprawdę znikomy wybór unikalnej strategii na początku rozgrywki – praktycznie każdy przeciwnik dysponuje identycznymi jednostkami. Wiele elementów gry czeka także na uruchomienie, jak na przykład dodatkowy tryb gry na głównym ekranie czy sojusze. Graczom free-to-play na pewno przeszkadzać będzie przepaść pomiędzy nimi, a graczami pay-to-win. Przykładowo w Galaxy of Heroes nawet jako f2p można rywalizować z p2p jak równy z równym, tutaj będzie to mocno utrudnione, chyba że netmarble ułatwi sposób pozyskiwania kryształów. Inna kwestia, że taka przepaść skłoni większą część graczy do zakupów w aplikacji i być może gra nie podzieli losów Uprising, który kończy swój żywot 17 listopada właśnie z powodu „braku osiągnięcia poziomu sukcesu koniecznego do utrzymania gry”.
Rola liderów powinna być także dużo większa – poza jedną zdolnością specjalną, są oni praktycznie tylko dodatkową jednostką na placu boju, którą możemy przemieszczać. Dodatkowe zdolności lub wpływ na umiejętności innych jednostek będą mile widziane. Podobnie rzecz ma się z planetami – czy to Hoth, czy Tatooine, nie ma to znaczenia na przebieg rozgrywki, a aż prosi się, by Jawowie dostawali bonus na piaszczystej planecie, a Snowtrooperzy na śniegu.
Podsumowując, Battlegrounds jest na pewno pozycją ciekawą, jednak jej twórcy chyba trochę pospieszyli się z publikacją gry. Jednak jeśli uda się wyeliminować błędy i udostępnić ją szerszej publiczności, istnieje szansa, że będzie to wartościowy zastępca dla upadłego Uprising.