Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Salvador Larroca
Historia: The Shu-Torun War, part II

Po poprzednim, w sumie całkiem zgrabnym numerze liczyłem, że kontynuacja Wojny o Shu-Torun się rozkręci. Niestety nic z tych rzeczy, a tytuł najnowszej historii jest dość szumną nazwą dla działań prowadzonych przez Vadera przeciw stojącym w opozycji wobec Imperiów Baronom z planety Shu-Torun. Zresztą podyktowane jest to tym, że sami baroni też nie specjalnie się starają zaistnieć, jako prawdziwe zagrożenie. A może to po prostu Lord Sithów po raz kolejny radzi sobie z przeciwnikami stanowczo za łatwo.

I ok, pewnie od początku do końca przewidziani byli oni tylko jako tło i pretekst do starcia Dartha Vadera z hodowanymi przez Cylo bliźniakami Moritem oraz Aiolin Astarte oraz tajemniczą Voidgazer. Tej ostatniej w najnowszym numerze nie było w ogóle, a i interakcja bliźniaków z głównym bohaterem była jakaś taka niemrawa i wymuszona. Jak niestety wszystko w tym numerze.

Na moment powrócił bowiem także motyw nagrody, którą Vader wyznaczył za dostarczenie żywej lub martwej Doctor Aphry, a na którą chrapkę miało przynajmniej kilki łowców głów. Niestety ten wątek wypadł już w ogóle tragicznie i nie jestem sobie w stanie wyobrazić innej jego funkcji w najnowszym numerze, niż zapychanie paru stron.

Czyżby oznaczało to, że wraz z czwartą historią (trzecią nie licząc Vader Down) Kieronowi Gillenowi kończyły się pomysły na interesujące prowadzenie postaci Vadera? Czy ma on w zanadrzu coś ponad konfrontacjami z kolejnymi pupilkami Cylo i bardzo interesującą relację z Aphrą? Niestety zaczynam w to powątpiewać, a jedyną iskierką nadziei jest wątek Generała Tagge’a, który kryte jakiś tam potencjał.

W takich sytuacjach z pomocą zawsze przychodził niezawodny duet zabójczych droidów, niestety tym razem zabrakło i tego, a tym samym w Darthcie Vaderze 017 nie znalazłem niestety nic, co numer mogłoby uratować, bo na słabiutkiego Larroca’ę przestałem liczyć już dawno temu i mam nadzieję, że jest to ostatnia starwarsowa historia, którą ten artysta rysuje.

No i tutaj dochodzę do punktu, w którym z wielkim bólem serca muszę ocenić najnowszy numer Dartha Vadera na naprawdę słabiutkie 4/10.