Echhhh, czekałem z tą recenzją na prawdziwą zimę, czekałem, no i się nie doczekałem, a skoro śnieg nie spadł na Święta (Wielkanocne oczywiście), to już pewnie nie spadnie. Póki więc jeszcze w pamięci mamy dni, gdy temperatura zbliżała się chociaż do ujemnych wartości, postanowiłem napisać zaległą recenzję czapki, którą sprawiłem sobie już kilka dobrych miesięcy temu.
Kupiłem, bo mi się wyjątkowo spodobała, oraz dlatego, że pocieszny BB-8 szybko stał się jedną z moich ulubionych postaci. Czapka natomiast i tak była mi potrzebna, bo te, które posiadałem raczej nie były adekwatne dla dorosłego faceta już niemal w średnim wieku. A czapka z BB-8, to zupełnie co innego 😉
Miałem oczywiście obawy, czy będzie ona w moim rozmiarze, ale sklepowe informacje rozwiały moje wątpliwości i ucieszyły mnie informacją, że nagłowny robocik jest czapką dla dorosłych w uniwersalnym rozmiarze. Nie myśląc zatem długo wyskrobałem ze świnki skarbonki i odżałowałem 70 zł (choć większość polskich sklepów woła sobie za nią 80) i parę dni później cieszyłem się już nowym nabytkiem, który wyglądał tak:
Czapka, jak można było się spodziewać, okazała się akrylowa, w niczym absolutnie mi to jednak nie przeszkadzało, bo w sumie czapek ze szlachetniejszych i naturalniejszych materiałów nigdy nie posiadałem. A że jakoś wykonana na pierwszy rzut oka wydawała się wysoka, bo nie mogłem mieć zastrzeżeń.
Niestety w tym miejscu plusy się skończyły i pojawił się jeden, spory minus. A mianowicie, choć głowy nie mam chyba jakiejś przesadnie wielkiej, czapka okazała się na nią ciasnawa, głównie przez bardzo mało elastyczną gumkę, czy też jakaś tasiemkę, która została wszyta w biały paseczek widoczny na powyższym zdjęciu. Dodatkowo sprawiała ona, że kiedy czapkę udało się już jakoś założyć, dość mocno ona uciskała i ogólnie nie była komfortowa do noszenia.
Wszystko to sprawiało, że trudno było ją też naciągnąć na uszy, co przy większych mrozach mogłoby okazać się mankamentem. Ale tutaj akurat tylko gdybam, bo jak wiadomo siarczystych mrozów nam pani zima w tym sezonie poskąpiła.
Po paru miesiącach niezbyt częstego noszenia czapka też się coś znacznie poodkształcała i zatraciła gdzieś swoją elegancką linię, a z wyszywanych napisów „BB-8” oraz „Astromech Droid” zaczęły wyłazić pojedyncze niteczki. I jedno i drugie zobaczyć można na poniższych zdjęciach z życia wziętych.
A na koniec jeszcze moja samojebka w czapce, jedna w lustrze, druga nie 😉
I na tym etapie recenzję moją mogę już zakończyć, a czapkę z bólem serca oceniam niestety tylko na 5/10.