Przedwczoraj na FB narzekałem trochę na Padme, na samą postać, jej rozpisanie przez scenarzystów oraz grę aktorską Natalie Portman. Aczkolwiek jedno, na co przy okazji Padme narzekać nie można, to jej prezencja. Delikatna uroda zdobywczyni Oskara za Czarnego Łabędzia może nie trafiać we wszystkie gusta, co nie zmienia faktu, że kobietą jest ona bezapelacyjnie piękną.
Niestety jak się okazuje, jabłko może paść daleko od jabłoni, bo Leia jest przeciwieństwem swej matki. Charakterologicznie zdecydowanie silniejsza, przebojowa i charyzmatyczna, Leia może nie kradnie każdej sceny, w której się pojawia, ale z pewnością jest centralną i jedną z bardziej wyrazistych postaci Oryginalnej Trylogii. Niestety, Carrie Fisher nawet w swych najlepszych latach, za piękność uchodzić nie mogła. Oczywiście nie była też brzydka, ale do najwyższej półki nieco jej brakowało.
Oczywiście były to inne czasy, ekrany kinowe i telewizyjne nie ociekały seksem i nie epatowały nagością, ideały i wyznaczniki kobiecego piękna były zapewne nieco inne, tym niemniej Leia nie olśniewała. Jak więc to się stało, że na przynajmniej paru pokoleń fanów stała się obiektem westchnień i bohaterką niezliczonych zapewne fantazji?
Nie mogło być inaczej, skoro scenarzyści pozbawili jej jakiejkolwiek konkurencji, bo za takową trudno uznać Yarnę d’al’ Gargan (gruba tancerka w Pałacu Jabby), która jest bodaj jedyną inną, zauważalną postacią kobiecą. Co więcej, występując na tle Luke’a czy Chewiego, nawet ja wyglądałbym apetycznie, a co dopiero osobniczka z cyckami. Nie można też zapomnieć o kultowym stroju niewolnicy, który na tamte czasy musiał być czymś naprawdę mocnym. Dziś, w czasach, gdy Markiz de Sade i jego praktyki, za sprawą kiczowatej książki i ponoć jeszcze gorszego filmu, przestają być tematem tabu, widok skąpo odzianej bohaterki trzymanej na smyczy nie byłby już chyba aż tak szokujący, ale te 30 lat temu musiał robić wrażenie.
Nic więc dziwnego, że do dziś, taki właśnie wizerunek Lei najczęściej powtarza się w męskich fantazjach, ale też w praktycznie każdej z nich (a co za tym idzie na niezliczonych fanartach) księżniczka Alderaanu jest znacznie atrakcyjniejsza niż w rzeczywistości…