Tytuł: Star Wars Komiks 4/2018: Darth Vader: Mroczny Lord Sithów
Autor: Charles Soule
Rysunki: Giuseppe Camuncoli
Historie: Darth Vader #1-6
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo: Egmont Polska
Liczba stron: 132
Oprawa: miękka
Cena: 19,99 PLN
Anakin Skywalker przebył długą drogę. Od niewolnika pracującego w sklepie Watto na Tatooine do kata Imperium Galaktycznego, który sieje terror i zniszczenie w imieniu swojego mistrza. Najtrudniejszym etapem tej życiowej podróży była śmierć w płomieniach lawy rzecznej na Mustafar, z których narodził się Darth Vader. Co wydarzyło się po tym, jak ledwo żyjący Sith trafił na stół operacyjny w tajnym kompleksie na Corusant? Jak Vader został mroczną bestią, która bez większego trudu przebiła się przez korytarz pełen rebeliantów na kalmariańskim krążowniku?
Narodziny mrocznego lorda
W sierpniowym komiksie z serii Star Wars Komiks wydawnictwa Egmont dowiadujemy się tego i wiele więcej, a przy okazji otrzymujemy porządny wstęp do nowej kanonicznej historii, która ukaże początki mrocznego lorda Sithów. Zaczynamy tam, gdzie zostawił nas George Lucas w Zemście Sithów, czyli na stole operacyjnym, kiedy Vader dowiaduje się o śmierci Padme. Droidy medyczne wybuchają, filary na ścianach kurczą się, a Imperator zostaje odrzucony przez podmuch gniewu. Nie jest tym zachwycony i udziela pierwszej z najważniejszych lekcji swojemu uczniowi – nigdy nie podnoś ręki na mistrza.
Vader zamknięty w swojej mechanicznej skorupie, kipiący gniewem, otrzymuje swoje nowe zadanie. Porzucony na planecie na Zewnętrznych Rubieżach ma odnaleźć pozostałego przy życiu Jedi, pokonać go, a z odebranego mu miecza świetlnego zbudować swój własny. Imperator wyjaśnia mu pochodzenie karmazynowej barwy ostrza broni Sithów, którą wywołuje się, przelewając własny ból w kryształ kyber, który zaczyna dosłownie krwawić. Wcześniej kolor czerwony tłumaczono syntetycznym pochodzeniem kryształu. Największym wyzwaniem będzie odnalezienie żywego Jedi, tych nie pozostało już wiele po czystce przeprowadzonej przez klony w ramach rozkazu 66. Na szczęście nie ma nikogo lepszego do polowania na rycerzy jasnej strony mocy, niż ten, kto był nim do niedawna.
Vader odzyskuje swój skradziony statek i wyrusza na przejętą przez imperialne wojsko stację zakonu Jedi, gdzie obecnie trwa archiwizacja przejętych artefaktów oraz sprzętu. Chociaż Imperator wyposażył go w odpowiednie kody bezpieczeństwa ten, zamiast ich użyć, wdaje się w walkę z patrolem myśliwców ARC-170, którą pokonuje oczywiście bez trudu, a następnie siłą wdziera się na pokład stacji. Żołnierze klony bronią się walecznie, ale nie mają szans z mrocznym lordem Sithów. Nawet zagrywka z granatem nie ratuje ich przed potęgą ciemnej strony mocy. W bazie danych stacji Vader znajduje to, po co tutaj przybył – lokalizację jednego z żyjących na uboczu, nieangażującego się w sprawy zakonu Jedi.
Jest to dopiero początek fascynującej i wciągającej historii ukazanej w tym komiksie, której szczegółów fabularnych już dalej nie będę ujawniał. Największym jej atutem jest ewolucja Dartha Vadera, relacja pomiędzy nim a Imperatorem, upór, w którym można rozpoznać pozostałości po Anakinie Skywalkerze, a także ukazanie początków imperialnej inkwizycji, w tym postaci, które znamy z serialu Rebelianci. Nie ma w historii żadnych niepotrzebnych elementów, przedłużeń czy dziur – nic do zarzucenia. Podczas lektury komiksu miałem nieodparte wrażenie, że twórcy wykorzystali różne elementy z gry Star Wars The Force Unleashed, jak protagonista zabijający swoich sojuszników czy ćwiczebny droid Jedi.
Mroczne barwy i wyraźna kreska
Giuseppe Camuncoli wykonał kawał dobrej roboty w przeniesieniu na papier Vadera i jego mistrza. Ta dwójka narysowana jest najlepiej, pozostali bohaterowie raczej odrobinę mniej, ale dalej na wysokim poziomie. Nie zachwyciła mnie jednak w ogóle wizualna strona mistrza Jedi Kiraka Infil’a, który wydaje się najsłabszym punktem oprawy graficznej komiksu, niemniej nie przeszkadza on w cieszeniu się nim. Emocje przeżywane przez Vadera, trudy walki, wykrwawianie kryształu kyber – to wszystko Giuseppe zilustrował w sposób tak żywy, że nie sposób było nie uwierzyć w widziane obrazy. Z lokalizacji podobał mi się szczególnie Mustafar, gdzie oczyma wyobraźni widziałem już wyrastający ponad lawę zamek.
Podsumowując
Star Wars Komiks 4/2018 to warty lektury wstęp do nowej historii Darth Vadera. Jest to jeden z tych niewielu komiksów, gdzie nic nie psuje nam zabawy z przewracania kolejnych stron. Liczę, że kolejne zeszyty serii będą trzymały podobny poziom co te pierwsze. Polecam!