Od kilkunastu dni możemy cieszyć się nowym dziełem Timothy’ego Zahna, wykonującego kolejny krok ku przywróceniu obecnemu kanonowi naszego ukochanego Wielkiego Admirała. Ci z Was, którzy nie chcą się męczyć z czytaniem mało ciekawych przygód Padmé lub potrzebują zachęty, by dać szansę nowej książce, znajdą tu zajawki nowych rzeczy, których się z niej dowiadujemy.
I chociaż postaram się ograniczyć je do potrzebnego minimum to szansa, że nie traficie w tej krótkiej podróży na spoiler jest jak trzy tysiące, siedemset dwadzieścia do jednego.
Zostaliście ostrzeżeni.
Yuuzhan Vong powracają!
I nazywają się Gryski. Chociaż po polsku wydają się co najmniej milusie, to wcale takie nie są. Na ich temat dowiadujemy się wiele, od specyficznego powiązania z Mocą, po przesuwanie księżyców w taktycznych celach. Brzmi znajomo? Wygląda na to, że przed nami ponowne spotkanie niezbyt odległej galaktyki z rasami żyjącymi poza nią. Jest to niewątpliwie zagrożenie, o którym wspomina się w poprzedniej książce, zwłaszcza w obliczu drugiej rewelacji.
Rasa Grysków, podobnie jak legendarni (doceńcie dowcip!) poprzednicy w swej nomadycznej naturze docierają do granic Imperium Galaktycznego. Nie oznacza to nic dobrego, gdyż rasa ta zostawia po sobie strach i zniszczenie. Wydawałoby się zatem, że jest prymitywna. Nic bardziej mylnego, wygląda na to, że obserwuje poczynania mieszkańców znanej Galaktyki przynajmniej od Wojen Klonów, a ich planom towarzyszy większy schemat. Nic dziwnego, że Thrawn jest gotów sprzymierzyć się z Sithem, by stawić czoła takiemu napastnikowi. A może jest ku temu jeszcze inny powód?
Thrawn był czuły na Moc?
Podwójny szok jaki może wynikać z tego nagłówka to po pierwsze powiązanie z mistyczną siłą, a po drugie nasuwa się oczywiste pytanie – jak to „był”?
W klasycznym EU, znanym jako Legendy, Chissowie czuli na Moc byli zjawiskiem niezwykle rzadkim. Ponadto sama rasa uznawała ich wtedy za niedoskonałych. Fakt ten zmienia się w nowym podejściu Zahna do swojej ukochanej rasy. Chissowie mogą być czuli na Moc, ale więź ta zanika w miarę starzenia się. Wyraźnie czułe na Moc są jedynie dzieci, a ich umiejętności są przez Chissów wykorzystywane w niesamowicie ciekawy sposób.
Jakby było tego mało, w trakcie poznawania tych rewelacji, zawiązuje się pewna scena, pewne zachowanie, które pozwala sądzić, że takim dzieckiem był sam Mitth’raw’nuruodo! Być może jest to związane z motywem Ysalamirów, który pojawia się z nim od zapowiedzi trzeciego sezonu Rebeliantów?
Przeczytajcie sami i dajcie nam znać, czy myślicie podobnie.
Historia pewnego manewru
Ci z was, którzy przeczytali słynną trylogię Thrawna, a zwłaszcza ci, którzy podobnie jak ja, od tego zaczęli przygodę z Wielkim Admirałem, pamiętają na pewno pierwszą bitwę z udziałem Chissa. Jest to starcie, w którym poznajemy analizę opartą na sztuce i jej praktyczne wykorzystanie w bitwie, w postaci jednego, decydującego manewru. Wspaniała sprawa, wspaniałe wspomnienia, miłość od pierwszego wejrzenia.
Serial animowany Wojny Klonów, oddaje hołd tej scenie, gdy Ahsoka wykonuje ten sam manewr przeciwko Konfederacji Niezależnych Systemów. Polega on na takim ułożeniu krążownika, by zasłonić wylatujące eskadry myśliwców, tak by te mogły uderzyć z wielu kierunków na raz. Taki sam ruch stosuje Wielki Admirał na początku Dziedzica Imperium, pierwszej książki z Trylogii, momentalnie zdobywając sympatię czytelników.
W książce o posunięciu tym opowiada Chissowi sam Anakin, w scenie tęsknoty za Padawanką. Sam Thrawn w typowej dla siebie apatii komentuje jedynie, iż manewr ten sprawdziłby się przeciwko rasom, które nie radzą sobie z atakiem z wielu kierunków.
Jak to nie zapala wam światełka, to albo starą Trylogię czytaliście dawno, albo wcale. W obu przypadkach – marsz nadrabiać!
Cortosis ponownie w kanonie
Może nie jest to rzecz tak wybuchowa, jak poprzednie rewelacje, ale swój dokładny opis, wraz ze sposobem wydobywania i zastosowania otrzymało znane starszym fanom Cortosis. Materiał o właściwościach, które zadecydowały, że był stosowany na przykład w zbrojach Mandalorian. Czemu? Między innymi dlatego, że powodował on wyłączenie się miecza świetlnego przy kontakcie. Okazuje się, że związane z tym materiałem plany miał nie tylko sam Imperator, ale również Separatyści.
Pierwszy Legion (First Legion)
To już rzeczywiście bardziej ciekawostka, chociaż znacząca. Książka wprowadza prywatne wojsko Dartha Vadera, zwane Pierwszym Legionem. Są to żołnierze wyselekcjonowani ze sławnego Legionu 501. Historia tegoż oddziału jest niesamowita i chociaż na pierwszy rzut oka jest to ciekawa idea, to jednak troszkę żałuję, że Zahn nie zostawił 501-ego jako ludzi Mrocznego Lorda.
Doktor Skywalker i Pan Vader
A skoro już o słynnym facecie w czerni mowa, to przy okazji książki takiej, jak Thrawn: Alliances, nie sposób nie wspomnieć o interakcjach między dwoma głównymi bohaterami i ewolucji ich relacji.
Z jednej strony mamy Dartha Vadera, nieufnego i podejrzliwego Lorda Sithów, którego styl dowodzenia i traktowania podwładnych diametralnie różni się o tego, co prezentuje Wielki Admirał. Mroczny Lord dodatkowo czuje swego rodzaju zazdrość z powodu zaufania i względów, jakimi obdarzył Thrawna sam Imperator. Od początku do końca poddawana w wątpliwość jest też lojalności Chissa wobec Imperium.
Z drugiej strony jest Mitth’raw’nuruodo, który w okresie Wojen Klonów spotkał na swojej drodze Anakina Skywalkera i Padmé Amidalę, dzięki czemu bezbłędnie wydedukował, kto kryje się za czarną maską Vadera. W przypadku kogokolwiek innego, wiedza ta miałaby opłakane konsekwencje, jednak Thrawn raz po raz okazywał, że nie czuje strachu przed Vaderem (respekt, owszem, ale nie strach). A że dowiódł on także swojej lojalności oraz wartości, obaj panowie rozstali się we względnej zgodzie.
Wojna domowa Chissów
Ostatnia rzecz, o której chce napisać, ale zdecydowanie wisienka tego tortu faktów i nawiązań. W obliczu zagrożenia z poza Galaktyki, w obliczu podzielonych zdań i poglądów samych Chissów, doszło do podziału rasy. Wygląda na to, że część Chissów stanęła po stronie najeźdźcy i wspiera go w bardzo wymierny sposób, przykładowo dostarczając kluczową technologię maskującą. Thrawn jest świadom tego faktu i wcale nie jest dumny z takiego obrotu spraw. Wygląda na to, że brak zaufania własnym pobratymcom mógł być kolejnym powodem, dla którego Wielki Admirał znalazł się po stronie Imperium.
Nadciąga sztorm
Wiele mówiło się o zagrożeniach Nieznanych Regionów. Zarówno w czasach Legend, jak i przy Nowym Kanonie, odkąd na audiencji u Imperatora, Thrawn ostrzega o czającym się tam niebezpieczeństwie. Timothy Zahn to pisarz, który w czasach tamtego rozszerzonego uniwersum stworzył jego ogromną część. Pisał nie tylko książki przygodowe, ale całe źródła suchych informacji o rasach, planetach, statkach i organizacjach. Mimo to, nie spodziewałem się początkowo, że w nowym ustawieniu będzie podobnie. Wygląda jednak na to, że ponownie dostał w swoje ręce możliwość wykreowania części uniwersum po swojemu. Wystarczy spojrzeć na to, w jaką całość składają się jego dwie nowe książki, czy jakie fakty wnoszą. Fakty, które przecież ponownie zmieniają oblicze Imperium, a również los całej Galaktyki.
Wiemy, że przed nami więcej i osobiście, jako fan twórczości Zahna, naprawdę nie mogę się doczekać. Pozostaje pytanie: czy i tym razem wszystko będzie tak „artystycznie wykonane”?
Będę tutaj, niczym Vader. Lepiej żeby było panie Zahn, lepiej żeby było!
Jeśli nie chcecie przegapić polskiej premiery książki, śledźcie naszą stronę internetową. Dla zainteresowanych oryginałem, osobiście polecam świetnego audiobooka.
Więcej o powieści "Thrawn: Alliances"
A tutaj inne artykuły związane z najnowszą powieścią Timothy’ego Zahna: