Zazwyczaj recenzuję pozycje wydane w ramach starego kanonu, jednak nie mogłem oprzeć się chęci podzielenia z wami wrażeniami z lektury najnowszej dostępnej w Polsce książki, czyli Star Wars Katalizator. Kolejna powieść napisana piórem Jamesa Luceno, znanego już w uniwersum autora, który stworzył również takie dzieła jak Tarkin, Labirynt Zła, Darth Plagueis, Czarny Lord czy Maska Kłamstw. We wszystkich tych tytułach widać specyficzny, ale za to bardzo dobry lucenowski styl. Składa się na niego nieuciekanie jak wielu innych pisarzy od zagłębiania się w polityczno-gospodarczą stronę przedstawianej historii, ukazanie dobrych i złych stron każdej postaci, a nie jej szufladkowanie oraz spięcie tego wszystkiego we wciągającą fabułę. Podejście to w mojej opinii wynosi twórczość gwiezdnowojenną na wyższy, bardziej dorosły i poważny poziom, niż ten znany z wielu innych pozycji uniwersum. W recenzji poruszane są wątki z książki, a więc ostrzegam przed spoilerami.

Katalizator

Budując gwiazdę

Fabuła skupia się na wątkach w różny sposób powiązanych z budową Gwiazdy Śmierci. Tę zastajemy na etapie prostego szkieletu, który im dalej brnie lektura, tym bardziej się powiększa. W książce przedstawiono bardzo ciekawie cały ogrom tego projektu i tajemnicę, jaką go otoczono. Dziesiątki zespołów naukowych tworzących lepsze tarcze, systemy komunikacji, broń i inne elementy stacji rozrzucono po całej galaktyce, a naukowcom wmówiono, że pracują nad czym innym. Trzeba jednak przyznać, że historia o Imperatorze chcącym obdarować galaktykę źródłem nieskończonej energii, którą Krennic oczarował Galena, była zbyt banalna, aby ktokolwiek rozsądny w nią uwierzył. Do podobnych wniosków dochodzi wielu badaczy, którzy bardzo szybko spotykają się ze szwadronem szturmowców, którzy zwalniają ich z pracy ostatecznie. W powieści pojawiają się również Geonosjanie, którzy jak wiadomo, byli pierwszą siłą robocza wykorzystaną do budowy ogromnej stacji kosmicznej. Koordynacja tak ogromnego projektu wydaje się zadaniem niemożliwym, ale sam Krennic pokazał, że ma smykałkę do łączenia wszystkich puzzli w jedną układankę, nawet jeśli pojedyncze elementy o tym nie wiedzą.

Schyłek Republiki, a raczkujące Imperium

Luceno czuje się ewidentnie dobrze w erze schyłku Republiki i rozwijaniu się raczkującego jeszcze Imperium. W tym właśnie okresie dzieje się fabuła Katalizatora, gdzie pojawiają się zarówno ostatnie potyczki Republiki z armią Separatystów oraz pierwsze pacyfikacje autonomicznych układów z wykorzystaniem imperialnych niszczycieli gwiezdnych. Dużo akapitów i przemyśleń bohaterów poświęcono właśnie na opis tych galaktycznych wydarzeń. Jakie było podejście do separatystów, jak w tym wszystkim odnajdowały się planety neutralne, a następnie jak tłumaczono objęcie władzy przez Imperatora, czy co stało się z Jedi. Sytuacja polityczna nie jest tylko tłem, ale stałym elementem toczącej się fabuły. Szczególnie ciekawa była historia mroźnego świata Vallt, który był rozdarty pomiędzy Konfederacją i Republiką, a którego losy ukazują, jak trudno było wytrwać w politycznych sojuszach, gdzie każdy wybór był potencjalną przegraną.

Krennic kontra Tarkin

W Łotrze 1 konflikt i wrogość pomiędzy Tarkinem a Krennicem była bardzo widoczna, a jak wiadomo, nie skończyła się dla dyrektora zbyt dobrze. W Katalizatorze dane nam było poznać początki tego konfliktu i powody, przez które urósł do filmowego rozmiaru. Orsona poznajemy jako jednego z wojskowych oficjeli, którzy biorą udział w projekcie budowy stacji bojowej dla Republiki, a która ma być odpowiedzią na rzekome podobne zagrożenie ze strony separatystów. Krennic stopniowo pnie się do góry, a wszystko dzięki wrodzonej umiejętności do manipulacji ludźmi. Ulega mu Galen Erso, Mas Ameda, przemytnik Has Obbit, a nawet sam Tarkin. Ten ostatni zostaje wystawiony przez Orsona na zagrożenie, kiedy to swoimi machinacjami zmusza gubernatora do inwazji na układ Salient. Z powodu tych wydarzeń konflikt pomiędzy obojgiem oficerów wchodzi na kolejny poziom i od tego momentu systematycznie narasta. Jednym z jego efektu jest przejęcie przez Tarkina większej części projektu budowy Gwiazdy Śmierci, a który to wątek kontynuowany jest w innej powieści Luceno poświęconej wielkiemu moffowi.

Szeroka galaktyka

Katalizator jest lekturą moim zdaniem bardzo istotną ze względu na poszerzenie znanego nam świata o nowe gatunki zamieszkujące galaktykę i różnorodne światy. W powieści pojawia się mroźna Vallt, zdewastowana katastrofą Malpaz, tropikalna Lokori, Samovar oraz Wadi Raffa, które stały się ofiarą imperialnego wrogiego przejęcia, pokryta siecią jaskiń Alpinn, nieprzyjazna Hypori i przystań dla korporacji, czyli układ Salient. Pojawiają się też znane już nam lokalizacje jak Geonosis, Corusant i Lah’mu. Każdy z nowych światów to specyficzny, wyjątkowy i nowy element dodany do poszerzającego się uniwersum. Poznajemy również ich mieszkańców, czyli pesymistycznych niebieskawych Valltii oraz pokojowych owadzich Lokorian.

Imperialni pożeracze światów

Tego wątku brakowało mi bardzo w innych powieściach, a który po raz chyba pierwszy pokazano w książce „Utracone Gwiazdy”. Wpływ imperialnej maszyny na galaktykę w kontekście tak istotnym, jak środowiska planet. Okazuje się, że w Republice istniały planety tak zwanego Dziedzictwa, które były wyłączone z eksploatacji mogącej w sposób stały uszkodzić ich naturalny stan. Jednocześnie były to światy zasobne w surowce ważne w przemyśle, a tych potrzeba było bardzo dużo do budowy obiektu rozmiarów małego księżyca. Imperium z inicjatywy Orsona Krennica rozwiązało ten problem w bardzo sprytny sposób, znany wręcz z naszej ziemskiej historii, gdzie upozorowano na wybranych planetach zarzewia buntu wobec galaktycznego rządu, a następnie przejęto je wraz ze znajdującymi się tam zakładami górniczymi. Wtedy też planeta taka traciła status Dziedzictwa i rozpoczynała się eksploatacja, po której pozostanie martwa skalna skorupa. Widzieliśmy już to na rodzimym świecie bohaterów „Utraconych Gwiazd” oraz w „Nowym Świcie”. Obrazek gwiezdnych niszczycieli ostrzeliwujących gęste połacie lasu celem oczyszczenia terenu pod eksploatacje złóż było właśnie tym, co skłoniło Lyrę Erso do zadawania pytań o prawdziwe intencje Imperium.

Erso family

Nie można nie wspomnieć o głównych bohaterach powieści, czyli rodzinie Erso. Galen, Lyra i mała Jyn. Luceno bardzo barwnie przedstawił sylwetki rodziców rebelianckiego łotra oraz ich wzajemne interakcje. Lektura ta moim zdaniem bardzo zmienia odbiór ostatniego filmu, który nabiera o wiele większej głębi, a szczególnie jego sam początek. Galen oraz Lyra to osoby o bardzo specyficznym charakterze, które wzajemnie się uzupełniają i pomagają sobie radzić z trudami życia. On to naukowiec błądzący w świecie wzorów i kryształów, a ona to twardo stąpająca po ziemi kobieta, której uwaga skupia się na rodzinie, życiu oraz naturze. To właśnie Lyra została uznana przez Krennica za jedną z głównych przeszkód, które blokują potencjał Galena, ale których usunięcie mogłoby równie dobrze zniszczyć go na zawsze. Stosunki pomiędzy nią a imperialnym oficerem zaczynają się, od można powiedzieć, przyjacielskiego dystansu i wraz z kolejnymi stronami powieści rosną od nieufności do otwartej wrogości. Scena z Łotra 1, gdzie Lyra mierzy do Orsona z blastera, jest zamknięciem tej trudnej historii. Losy Galena można określić mianem galaktycznej ironii, gdzie od pacyfisty i badacza szukającego taniej energii dla biednych światów, poprzez manipulacje ze strony Orsona i oszukiwanie samego siebie, pomaga skonstruować broń totalnej zagłady.

Nie wspomniałem o wszystkim bo książka jest zbyt obszerna, a nie chcę też pisać drugiej o niej. Gorąco polecam!