W Polsce dopiero co zaznajamiamy się z książką Koniec i Początek: Dług życia (niedługo będzie też do wygrania w konkursie), a na świecie fani już zacierają ręce, bowiem do premiery kolejnej, ostatniej części trylogii – Empire’s End – pozostało już tylko kilka dni (21.02). Promocja tego tytuły trwa, a w jej ramach oficjalny portal starwars.com ujawnił kolejny (poprzedni przeczytać możecie tutaj >>), obszerny fragment książki.
Przetłumaczyliśmy go własnymi siłami, więc nie jest to przekład ani oficjalny, ani profesjonalny, dlatego też prosimy o wyrozumiałość:
Leia wzdryga się na dźwięk gwałtownego pukania do drzwi, jej kolana uderzają o stół, nad którym unosi się projekcja gwiezdnej mapy. Mapa drży, a chwilę później zza drzwi dochodzi głos – „Leia! Leia!”. Próbuje ona wstać naturalnie, zapominając na moment o ciężarze nowego życia w jej brzuchu. Dziecko zaczyna kopać się i wiercić, gdy w końcu udaje jej się wstać. Spokojnie Aniołku, niedługo się wydostaniesz.
„Mamuś”, mówi jej droid protokolarny T-2LC. „Zdaje się, że ktoś przyszedł.”
„Tak, słyszę, Elsie”. Krzywi się wychodząc zza kanapy. Miała być wygodna, ale jedyne co robi, to pożera ją, niczym wygłodniały sarlacc. „To tylko Han.”
„Czy jest w niebezpieczeństwie , Mamuś? Brzmi, jakby był w niebezpieczeństwie. Powinnam otworzyć drzwi? Nie chcę narażać Cię na niebezpieczeństwo, ale…”
„Leia, do cholery, drzwi”, słyszy Hana. A zaraz potem kolejne uderzenia. Kopie w drzwi, zdaje sobie sprawę Leia.
„Idę!” krzyczy w odpowiedzi. Do droida mówi: „Ja otworzę.” „Ale twój stan, Mamuś…”
„Jestem w ciąży, a nie umierająca” odpowiada, a następnie otwiera drzwi. Han wpada do środka taszcząc bezkształty worek… czegoś.
„Trochę Ci to zajęło” mówi uśmiechając się i całując ją szybko w policzek. „No bo nie wiesz,” mówi patrząc wymownie na T-2LC, „mam ten stan.”
„Elsie, przecież Ci mówiłem, Leia nie ma żadnego stanu.” Ale potem, już poważniej i ciszej dodaje: „Ale faktycznie musisz trochę odpuścić. Wskazuje na mapę. „Na przykład z tym.”
„Sama doskonale wiem, na co mogę sobie pozwolić, bardzo dziękuję.”
„Powiedz to temu Małemu Bandycie” mówi, rzucając wór czegoś na kuchenną ladę. Małym Bandytą zwykł nazywać dziecko wiercące się teraz w jej brzuchu.
„Chciałeś chyba powiedzieć Małego Aniołka.” Podąża za nim do kuchni, a dźwięk serwomotorów świadczy, że i T-2LC nie zostaje daleko w tyle. A wszystko dlatego, że ktoś (Han) kazał droidowi mieć na nią oko, w razie jakby upadła. Szkoda tylko, że podążą on za nią tak blisko, że już wiele razy się o niego niemal potknęła. „Co tam przyniosłeś?”
Ręka Hana sięga do worka, by po chwili pojawić się ponownie trzymając owoc jogan. „Spójrz” mówi, ściskając owoc dwuznacznie.
Leia wzdycha zrezygnowana. „Czy to cały worek owoców jogan?” „Tak. I?”
„Nie dam rady zjeść tyle owoców.” „Na pewno dasz.”
„Ujmę to inaczej: Nie chcę jeść tylu owoców jogan.” „Ale są dla ciebie dobre.”
„Nie aż tak dobre.” „Ale lekarze…”
„Doktor Kalonia powiedziała, że powinnam dodać owoce jogan do mojej diety, a nie żywić się tylko nimi.”
Podchodzi, głaska delikatnie jej policzek swoją szorstką dłonią. „Masz rację, ale staram się po prostu o Was dbać.”
„Wiem, Han.”
„Jeśli wydaje mi się, że mogę pomóc, to po prostu to robię. Zrobię wszystko dla ciebie i dla naszego syna. Wiesz o tym, prawda?”
Leia się uśmiecha. „Wiem.”
Wie też, że Hanowi jest ciężko. Nie przyzna się do tego, ale widzi to w jego oczach. Nudzi mu się. Chewbacca wrócił do domu szukać swej rodziny. Luke błąka się po galaktyce w poszukiwaniu dawnych nauk Jedi. A Han Solo nie ma co przemycać, nie ma gdzie uprawiać hazardu, nie ma też żadnej głupiej Rebelii, za którą mógłby walczyć.
Jest jak Sokół – odstawiony do hangaru, czekający aż się coś wydarzy. Cokolwiek.
Więc kupuje owoce. Ogromne ilości owoców.
No i oczywiście się o nią martwi. Han odwraca ją w stronę mapy. „Nie mów mi, że wciąż o tym myślisz?”
„Ale o czym?”
„Leio, Kashyyyk był fuksem. Mieliśmy tam bardzo dużo szczęścia.”
„Przy Tobie zawsze mam szczęście, Łotrzyku.” Han kręci głową. „Teraz żartujesz, ale to co planujesz, to wariactwo.”
„To nie wariactwo,” mówi irracjonalnie poirytowana. „To co zrobiliśmy na Kashyyyk, było słuszne i dobrze o tym wiesz. Jeśli moglibyśmy sformalizować ten proces, gdybyśmy wyselekcjonowali inne światy, do wyzwolenia których senat jest zbyt tchórzliwy, moglibyśmy – z nieoficjalnym poparciem naszego zaprzyjaźnionego kanclerza – znaleźć sposób, by im pomóc. A to oznacza, że mielibyśmy szansę nie tylko ocalić całe światy, ale także skłonić je do poparcia Nowej Republiki.”
Han wzdycha. „No nie wiem. A ktoś inny nie może się tym zająć? Chociaż na razie…”
„Spójrz,” mówi Leia zwracając się w stronę mapy. „Tatooine. Kerev Doi. Demesel. Horuz. Wszystkie te światy wciąż znajdują się pod jarzmem Imperium, lub syndykatów i gangów. Rebelie działają. Sami to widzieliśmy. Sami się do tego przyczyniliśmy.”
„Wiesz, że Mon Cię nie poprze.” „Już poparła. Tak jakby.”
W wyniku ataku na Chandrilę, Nowa Republika została poważnie osłabiona. Pojawiły się głosy w stylu: Nowa republika nie jest stanie się obronić, więc jak ma obronić nas? W stronę Mon Mothmy posypały się oskarżenia – za wszelką cenę unika rozwiązań siłowych i wykorzystania wojska, a teraz dodatkowo jest ranna, więc jak może nam przewodzić? Triumfalny powrót Hana i Lei był bardzo potrzebnym, choć niesankcjonowanym i niespodziewanym zwycięstwem dla Nowej Republiki. Owszem, Chandrila została zaatakowana. Ale w tym samym czasie udało się wyzwolić Kashyyyk. Przepędzono Imperium i oswobodzono Wookieech. To było zwycięstwo, które zatamowało krwawienie.
Leia zaczyna mówić, „Gdybyśmy mogli wspomóc rebelie na każdym z tych światów…”.”Mamuś,” lśniąca, miedziana głowa T-2LC pojawia się tuż przed jej twarzą. „Masz wiadomość.”
„Odbiorę ją tutaj.” Leia opada na kanapę, a następnie wyłącza mapę. Zamiast niej pojawia się nowy obraz – twarz Norry Wexley. Była rebeliancka pilotka, ostatnio przewodziła grupie polującej na imperialnych zbrodniarzy wojennych kryjących się w najdalszych zakątkach galaktyki. Norra pomogła też Lei w nieco innym wymiarze, odnajdując jej zaginionego męża i pomagając mu oswobodzić Chewbaccę i jego planetę. Teraz jednak Norra poluje na najtrudniejszą zdobycz – Wielką Admirał Rae Sloane.
I jak Wam się podoba powyższy fragment? Czy Chuckowi Wendigowi uda się kontynuować dobrą passę i po dużym skoku jakościowym Długu życia, książka Empire’s End będzie jeszcze lepsza? Dawajcie znać w komentarzach, co myślicie.