Do końca miesiąca października, w Łodzi , w centrum handlowym Sukcesja, można oglądać wystawę budowli z klocków LEGO. Jak przystało na każdą większą taką wystawę, oczywiście nie mogło zabraknąć w niej akcentu z naszych ukochanych Gwiezdnych Wojen. Ale po kolei.

Do wybrania się na wystawę zachęcił mnie olbrzymi billboard, reklamujący takową jako „największą w P0lsce wystawę budowi z klocków LEGO”. Oczywiście jako niegdysiejszy maniak, w dzieciństwie pochłaniający kolejne otrzymane zestawy, liżący szyby w ówczesnych PEWEX-ach, postanowiłem sprawdzić to i owo w Internecie. Ku mojemu zaskoczeniu na stronie internetowej, od razu poinformowano, że jest też dział poświęcony mojemu ukochanemu uniwersum Gwiezdnych Wojen.

To praktycznie zadecydowało o fakcie, że zbliżająca się sobota minie pod znakiem LEGO. Po rezerwacji biletów (cena 19 PLN od osoby, bez zniżek dla dzieci itp), w sobotę wybraliśmy się podróż. Po wejściu na samą wystawę, moja euforia, trochę niestety opadła. Byłem przekonany święcie, że wystawa a raczej to co na niej się znajduje będzie trochę większe. Ale mniejsza, nomen omen, z tym… Dział STAR WARS – to mnie naprawdę interesowało i tam skierowałem swoje pierwsze kroki.

Na samym wejściu , przepiękny, podświetlony i jeszcze raz przepiękny model Imperialnego Niszczyciela klasy Super. To zrobiło na mnie wrażenie. Potem było już trochę gorzej.  Budowle, a  raczej pojazdy i kilka odtworzonych scenek znanych nam z filmów (nota bene bardzo fajnie zrobione), trochę postaci – to wszystko co zobaczyłem. Nie było tego aż  tak dużo, jak się po cichu spodziewałem. Oczywiście, nie było też źle, a model kolejnego imperialnego statku (Imperialny Gwiezdny Niszczyciel), także zrobił na mnie wrażenie. Aczkolwiek przeżyłem niejakie deja vu, gdyż praktycznie to samo, za wyjątkiem dwóch olbrzymich modeli gwiezdnych niszczycieli, widziałem już na malutkiej wystawie LEGO w Karpaczu. Jednakże mi, jako wiernemu fanowi Gwiezdnych Wojen, nie mogło się nie podobać, lecz byłem nastawiony na więcej i więcej.

Ja patrzę na ową wystawę, tylko przez pryzmat świata Star Wars, ale nawet sama w sobie, choć była ona całkiem przyjemna, nie powalała wielkością i można było zwiedzić ją całą w około 35 minut.  Na szczęście dział SW był największy, jeśli chodzi o wszystkie uniwersa.

Podsumowując, jeśli ktoś jest fanem LEGO, to szczerze polecam, gdyż jest na co popatrzeć. Jeśli tylko fanem Gwiezdnych Wojen, to cena biletu jest mocno wygórowana.  Ja, jako fan jednego i drugiego, mogę z czystym sumieniem polecić wystawę, gdyż każdy znajdzie tam coś zapewne dla siebie.

A oto kilka zdjęć z wystawy: