To, że jestem fanem Star Wars na tym etapie nie ulega już chyba wątpliwości, ale jestem też fanem wybiórczym, dla którego na przykład gry (w szczególności te „komputerowe” czy teraz raczej „video”) mogłyby praktycznie nie istnieć (choć co ciekawe, to właśnie od gry – karcianki Star Wars CCG rozpoczęła się na dobre moja fascynacja). Podczas gdy inne aspekty Gwiezdnych Wojen fascynują mnie przeogromnie. Jednym z nich jest zdecydowanie obrazowość wykreowanego świata, a bardziej nawet to, w jaki sposób inspiruje twórców hołdujących najróżniejszym dyscyplinom sztuki.
Owa fascynacja z czasem przybrała formę galerii, w których niemal codziennie prezentuję prace artystów znanych, lub całkowicie niszowych, młodych i dojrzałych, pochodzących z najróżniejszych zakątków globu. Ale że wielkie umysły myślą podobnie, okazało się, że George Lucas wpadł na bardzo podobny pomysł i tak powstał cudowny album Star Wars Art: Wizje.
Cóż, renoma i możliwości „Stwórca” ma nieco większe, więc i efekt jego starań jest bardziej spektakularny. Zaprosił on do współpracy bardzo wielu genialnych artystów (choć powiem przekornie, że moje galerie są bardziej różnorodne ;)), by na potrzeby albumu zaprezentowali swoje wizje Odległej Galaktyki. Na jego wezwanie odpowiedziało bardzo wielu i tak oto biorąc w ręce Star Wars Art: Wizje otrzymujemy 120 zjawiskowych prac zaprezentowanych w sporym formacie i na świetnej jakości papierze – tutaj należą się słowa uznania wydawnictwu Ameet, które odpowiada za polskie wydanie.
Co ważniejsze, sztuki prezentowanej w albumie nie zobaczy się nigdzie indziej – i pisze to osoba, która od ponad roku przetrząsa internety w poszukiwaniu najciekawszych przejawów starwarsowych prac. W tym czasie dosłownie tylko parę razy spotkałem się z obrazami, którymi dziś mogę cieszyć oko dzięki Star Wars Art: Wizje.
Podsumowanie
Dlatego też polecam tę pozycję każdemu, wrażliwemu na piękno fanowi Star Wars, bo choć wydawnictwo do najtańszych nie należy (zresztą dobre albumy tanie nie bywają), to zapewniam Was, że często będziecie do niego wracać. Ja oceniam je na 9/10.