Temat rozczarowania studia Disney pierwszą wersją Rogue One zaczyna przypominać niekończącą się opowieść i codziennie dostajemy jakieś nowe, precyzyjniejsze informacje.

Tym razem doniesienia pochodzą od Hollywood Reporter, który powołując się na swe źródła poinformował, że głównym zastrzeżeniem wobec filmu Garetha Edwardsa był fakt, iż utrzymany był on w tonie zbyt odbiegającym od dotychczasowych filmów.

Jednak dla mnie nawet nie to jest najciekawsze, oto bowiem pełna wypowiedź wspomnianego źródła w Disney’u:

„To najbliższe do prequela, co kiedykolwiek zrobiliśmy. Akcja dzieje się tuż przed Nową Nadzieją i doprowadza do 10 minut przed początkiem klasycznego filmu. Dlatego ton musi być zbliżony!”

Hmm, 10 minut? Zastanawiam się, czy to jedynie przenośnia oznaczająca, że czasowo zakończenie Rogue One będzie bardzo bliskie początkowi Nowej Nadziei, czy też akcja nadchodzącego filmu faktycznie zakończy się na 10 minut przed schwytaniem statku Księżniczki Lei? Jeśli to drugie, to jestem bardzo zaintrygowany!

Ale przyznam też, że coraz bardziej zaniepokojony, bowiem ton Nowej Nadziei nie był przesadnie mroczny, a film brutalny, a według wcześniejszych doniesień, Gareth Edwards taki właśnie film mógł stworzyć. I wcale nie uważam, że byłoby to takie złe, tym bardziej, że książki nowego kanonu potrafiły pokazać znacznie bardziej brutalną i krwawą stronę galaktycznego konfliktu.

No ale na ten moment pozostaje nam tylko czekać i trzymać kciuki.