Dla wielu osób będzie to może nie do pomyślenia, ale kawa mogłaby dla mnie w ogóle nie istnieć. Zresztą po herbatę też sięgam tylko i wyłącznie w jednym przypadku – gdy rozkłada mnie choróbsko i dokucza ból gardła. Parzę wtedy byle co, dowalam sporo cytryny i jeszcze więcej miodu.

Nie korzystam więc w żadnych zielonych, białych czy czerwonych herbatek, ani tym bardziej coraz modniejszych ostatnio Morw, Czystków czy Głogów, choć ponoć zdrowe są bardzo.

Jednak nie dla mnie mnie rzeczy i w ogóle gorące napoje wszelkiej maści, bo mi one po prostu nie leżą, no ale jak mus, to mus, wyzdrowieć by w końcu wypadało. Choć powiem szczerze, że jakbym miał taką zaparzarkę, jak ta powyżej, to pewnie częściej bym coś sobie parzył 🙂