Jako że siedzę na L4, przyznam się bez bicia, że mój dzień niemal w całości zdominował zwiastun Rogue One, pokusiłem się więc o jego głębszą analizę, wzbogaconą wrażeniami.

Co więcej, jeśli któreś z moich domysłów czy spekulacji się spełnią, mogą one stanowić dla co poniektórych spory

S    P    O    I    L    E    R

także miejcie to na uwadze, jeśli zdecydujecie się czytać dalej.

No więc jedziemy z koksem a zaczynamy od głównej bohaterki – granej przez Felicity Jones – Jyn Erso, która jak od razu widzimy, jest rebelianckim więźniem, z niemałą, acz niezbyt ciężką listą zarzutów.

 

Czy Jyn Erso może być nawiązaniem do Jan Ors znanej z Expanded Universe, która to miała bliskie związki z jedną z gwiazd obecnych „Legend” – Kylem Katarnem? Jak dla mnie jest to mocno wątpliwe, ale kto wie.

Następnie widzimy znaną z Powrotu Jedi Mon Mothmę, która jest niejako rekruterką Jyn.

 

Swoją drogą, fascynujące jest podobieństwo aktorki z Rogue One do Caroline Blakiston, która grała panią senator w Epizodzie VI. Tym razem wciela się w nią Genevieve O’Reilly. Nie jest to jednak jej debiut w roli Mon Mothmy, zagrała już ją bowiem w Zemście Sithów, aczkolwiek jej sceny zostały ostatecznie usunięte.

„Poznajemy” też postać graną przez Diego Lunę, a który wygląda na luzaka.

 

Jeśli wierzyć plotką, nie gra on niestety Biggsa Darklightera, a jego postać nazywać ma się Cassein Willix. Można też zauważyć, że scena ta dzieje się w rebelianckiej bazie na Yavin 4.

W następnym ujęciu, choć poświęcone jest ono Jyn, w tle widzimy prawdopodobnie główną postać droidzią, czyli nietypowego (z nienaturalnie długimi kończynami) droida.

 

Dzięki technologii motion capture wciela się w niego Alan Tudyk.

Jak dla mnie jednym z najbardziej epickich momentów zwiastuna jest scena, w której kończona jest budowa Gwiazdy Śmierci.

 

Pokazanie na jej tle Imperialnych Niszczycieli doskonale obrazuje jej monstrualne rozmiary i rodzącą się właśnie potęgę.

Było epicko, a teraz będzie intrygująco, bo taka jest dla mnie właśnie postać imperialnego oficera granego przez Bena Mendelsohna.

 

Choć kolor jego skóry jest ludzki, to i tak postać przywołuje na myśl Wielkiego Admirała Thrawna, a jeśli dodać do tego plotki o tym, że postać ta ma pojawić się w trzecim sezonie Star Wars Rebels oraz, że sezon ów ma być wprowadzeniem do Rogue One… Hmmm, coś może być na rzeczy. A nawet jeśli nie, to postać ta i tak budzi respekt i zapowiada się bardzo fajnie.

Następnie pojawia się postać odtwarzana przez Foresta Whitakera i choć ten Forest nie pobiegnie (sprawdziły się plotki, jakoby jego postać poruszała się o lasce – być może z powodu bionicznej nogi), to i tak wygląda bardzo dobrze.

 

No a jego zbroja przypomina mi falloutowe pancerze wspomagane.

Zgodnie z krążącymi wcześniej plotkami, w filmie pojawiają się też Shadow Trooperzy czy Death Squadron Trooperzy.

 

Charakterystyczne, czarne zbroje wyglądają kozacko, a te kilka ujęć, na któych ich widzimy, pokazują, że chłopaki nie opierdzielają się tak, jak ich biali odpowiednicy.

A’propos klasycznych garnkogłowych, są i oni. Co więcej, w kilku scenach widzimy planetę przypominającą Tatooine.

 

Nawet jeśli nie jest to planeta Luke’a, to zdecydowanie jest ona pustynna, na co wskazują Desert Trooperzy.

No a teraz gość, na którego czekałem najbardziej, a mianowicie gwiazdor azjatyckiego kina akcji – Donnie Yen, który od razu przechodzi do rzeczy i daje próbkę swoich nieprzeciętnych umiejętności.

 

Na szczęście wygląda na to, że jego potencjał nie zostanie zmarnowany tak, jak te gwiazd filmu The Raid w Przebudzeniu Mocy. A wracając do powyższego zdjęcia, to czy to czarny X-wing się tam rozbił? Chyba tak.

A teraz efektowna rozwałka.

 

Czy to Imperialny prom/transportowiec tak ładnie eksploduje?

I kolejna niezwykle frapująca scena!

 

Royal Guardzi, tajemnicze pomieszczenie, dym i postać w czerni. Brzmi jak Vader, którego udział jest przecież potwierdzony. Ale coś mi się nie wydaje, by to był on, w końcu kaptur nosił on tylko wtedy, gdy nie dorobił się jeszcze maski, a i jego chód jakiś taki zbyt żwawy i dynamiczny. Kimże zatem jest ta postać? Może Ezra z Rebelsów?

I kolejny rebeliancki import z Azji, czyli Jian Wen.

 

Jeśli wierzyć plotkom, jego postać ma być zbrojmistrzem grupy i ekspertem od wszelkiego rodzaju broni.

Zbliżając się do końca mamy jeszcze efektowną scenę z AT-AT w roli głównej.

 

Luke co prawda udowodnił, że piechur może w pojedynkę zniszczyć Maszynę Kroczącą, ale mam nadzieję, że tutaj nie tak to będzie wyglądać.

A na pożegnanie dostajemy raz jeszcze Felicity Jones, tym razem w mundurze imperialnym.

 

Prezentuje się w nim świetnie!

Zresztą świetna jest też muzyka, odgrywana na zakończenie na pianinie, spowolniona wariacja na temat Imperialnego Marszu sprawiła, że na moim ciele pojawiły się ciarki.

Zresztą cały zwiastun odebrałem bardzo pozytywnie, pomimo, iż mam wrażenie, że twórcy nawet nie zaczęli nam pokazywać naprawdę fajnych rzeczy.