Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Salvador Larroca
Historia: The Shu-Torrun War, part I
Wraz z #16 numerem serii Darth Vader, po kilkutygodniowej przerwie, wracamy nareszcie do głównego nurtu fabularnego. Numer ten otwiera też nowy story arc, w którym wracamy jednak do starych znajomych z planety Shu-Torrun.
Władców i baronów tej bogatej w złoża planety poznaliśmy już w Darth Vader Annuual 001. Jej władca z kolei poznał Dartha Vadera i gdyby był w stanie, z pewnością docenił by ironię sytuacji, w której jego tron przypadł w udziale jego najmłodszej córce, tej, którą lekką ręką gotów był poświęcić, by pozbyć się mrocznego lorda. Ale nie jest w stanie, więc nie doceni.
Nie docenia też nowa królowa. Nie docenia swego szczęścia. Tak przynajmniej uważa Darth Vader i tym tłumaczy opieszałość i nieudolność z jakimi radzi (a raczej nie radzi) sobie ona ze zbuntowanymi baronami. A że zasoby planety wydają się być dla Imperium bardziej kluczowe, niż by się wydawało, niezbędna staje się zatem kolejna interwencja Vadera na Shu-Torrun, pomimo tego, iż wciąż nosi on jeszcze ślady niedawnego starcia z rebeliancką flotą oraz przede wszystkim Commanderem Karbinem.
No właśnie, nasz bohater dopiero co uporał się z jednym ze swoich rywali, a już Generał Tagge (który wyraźnie Vaderowi nie ufa) przydzielił mu podczas misji towarzystwo – Cylo i jego podopieczni. I choć jedna z nich – Voidgazer – okazuje się bardzo przydatka w starciu z baronami, nie mogę oprzeć się poczuciu, że zanim obecna historia dobiegnie końca, Mroczny Lord będzie musiał stawić czoła kolejnemu ze swoich „sprzymierzeńców”.
Kieron Gillen nie zapomniał też o Doctor Apharze, a jej śladem, a raczej śladem Rebeliantów, którzy ją schwytali, Vader wysyła osobników, z których pomocy korzysta on zaskakująco często. Myli się jednak ten, który podejrzewa prawą rękę Imperatora o jakiekolwiek sentymenty wobec galaktycznej pani archeolog.
Działo się więc dużo i dobrze, bo nowa historia znów zapowiada się wybornie. Szkoda tylko, że Salvarod Larroca i jego rysunki po raz kolejny mocno odstają od poziomu scenariusza. Na chwilę obecną jest to jedyny mankament serii Darth Vader oraz szesnastego jej numeru.
Tym niemniej ocenę 8/10 uważam za w pełni zasłużoną, choć po cichu liczę, że niebawem i „dziesiątkę” zdarzy mi się przyznać.
Przy okazji zapraszam też na FB, gdzie znaleźć można między innymi galerię okładek serii Darth Vader, ale i sporo innych, bardzo ciekawych rzeczy >>