Ktoś jeszcze pamięta reklamę Werters Original, z której pochodzą tytułowe słowa? 🙂
Ale to tak poza konkursem pytanie i poza głównym nurtem dzisiejszego wpisu. Będzie bowiem o starości i tego, w jaki sposób jej doświadczamy.
Ja doświadczyłem jej w dniu wczorajszym, gdy wpadłem na chwilę do domu, w którym spędziłem większość mojego życia, a którym wciąż pozostało mnóstwo moich rzeczy. I to właśnie wśród nich zupełnym przypadkiem natknąłem się na najcenniejsze eksponaty w moim zbiorze kaset VHS, a mianowicie Oryginalną Trylogię dobrze sprzed Special Edition.
Wydawać by się mogło, że to nic takiego, ale swego czasu George Lucas, darzący SE dużą estymą, dokładał wszelkich starań, by wersje bez poprawek nie były rozpowszechniane. Aczkolwiek z nastaniem Disney’a sytuacja się zmieniła i nie dalej jak parę dni temu gdzieś mignął mi news, iż udostępniona został oryginalna wersja Nowej Nadziei z ’77. No ale to było niedawno, a ja przez lata miałem moją, remasterowaną co prawda i odświeżoną, ale jednak dość oryginalną wersję trylogii, która wygląda tak:
Ale oczywiście jak wyszła Special Edition, to też nabyć musiałem:
Na VHS mam nawet jeszcze dwie pierwsze części Trylogii Prequeli:
Potem przeskoczyłem co najmniej jeden nośnik i kolejnym eksponatem w mojej galerii jest wersja DVD Oryginalnej Trylogii, która, i tutaj ciekawostka, pochodzi z Japonii:
A na koniec moje chyba ulubione wydanie, czyli steelbookowy, śliczny komplet wszystkich sześciu filmów na Blu-Ray (a właściwie to już nie „wszystkich”). Jest jednak z tym wydaniem jeden problem – nie posiadam odtwarzacza Blu-Ray 😉
No ale przecież nie miałem się chwalić zbiorami, a ubolewać nad starością. No ale nie będę ubolewał, powiem tylko tyle, że jeśli ktoś z Was posiada Star Wars na VHSie, to jest stary, a jeśli jest to jeszcze wersja sprzed SE, to już w ogóle dziadki i babcie z Was, podobnie jak ze mnie 😉