Miałem dziś tutaj dalej utyskiwać na swoją pracę i pracodawcę, z którymi użerać się muszę już równo pięć lat, stwierdziłem jednak, że porzucę już markotne tony i skupię się na czymś zgoła innym.
Otóż przeglądając ostatnio najnowszą książkę Murakamiego – nie będę się tutaj kreował na ultra oczytanego inteligenta (a jedynie na ultra inteligenta ;)) i przyznam, że zdarzyło się to całkowitym przypadkiem – trafiłem na bardzo ciekawy fragment dotyczący kobiet za kółkiem. Otóż autor wysnuwa tezę, że ogromna większość kobiet z cyckami dzieli się na dwie grupy. Te które jednoczą się z całością męskiej populacji i jak i ona, wątpią w swoje możliwości, przez to jeżdżą bojaźliwie i przesadnie wolno, oraz te, które w swej opinii są zaprzeczeniem stereotypowej kobiety-kierowcy – uważają że jeżdżą wyśmienicie, a najlepszym tego potwierdzeniem ma być drogowa brawura i nadużywanie pedału gazu.
A ja na własnej skórze poznałem już oba typy i faktem jest, że wśród kobiet, z którymi dane mi było jeździć, nie było takiej, która wyłamała by się powyższych grup. A wniosek z tego taki, że kobiety jeździć nie powinny 😉
Oczywiście jest w tym sporo przymrużenia oka, w końcu faceci-furiaci to na drodze jeszcze większe niebezpieczeństwo, no a po sobie widzę, że nawet w najspokojniejszą i najbardziej równoważoną osobę, na drodze wstąpić może drogowy wariat. Ale sam się rozgrzeszam i tłumaczę, że to przez tak duże stężenie idiotów (nie wiem, czy gdzieś jest ono większe, niż na polskich drogach), poza tym nie jest ze mną tak źle. Za kierowcę uważam się świetnego, przepisy łamię w sposób bardzo rozsądny i stonowany i każdemu życzę takiej bezwypadkowości – jedyna kolizja w moim życiu przydarzyła się nie z mojej wina i spowodowana była, jakże by inaczej, przez kobietę 😉
No a tutaj artykuł oraz zdjęcia, które natchnęły mnie do dzisiejszego wpisu bazowanego na carwow – http://www.autostuff.pl/lifestuff/2035/lubisz-star-wars-a-co-bys-powiedzial-gdyby-ich-bohaterowie-jezdzili-takimi-brykami – samochodowe stylizacje nie zawsze udane (szczególnie Han i jego Falcon na czterech kółkach), a i teksty nie zawsze do końca merytoryczne, ale i tak miło
znaleźć i taki przejaw starwarsomanii. Choć jeszcze fajniej z tematem moim zdaniem poradził sobie producent resoraków Hot Wheels – szczególnie Chewie na kółkach przypadł mi do gustu: