Dziś zdjęcie nawiązuje bardziej do tytułu, niż treści wpisu, ale skoro wczoraj był Hans Solo, to dziś Han Sulu jest najbardziej na miejscu 🙂

No a dziś, jak już wspominałem, jestem w drodze, ale że obowiązki kierownicze nie spoczywają na mnie, to mogę pisać. Ale rozpisywał się też bardzo nie będę,bo ani warunków na to nie ma, ani weny. Także w skrócie, mamy prawdziwy road trip, rozpoczął się co prawda z opóźnieniem, ale już jesteśmy, jedziemy… a raczej stoimy, bo przecież jeszcze polskie autostrady są, na których częściej się jedzie, niż stoi. Ale za czas jakiś pewnie się do szwabolandii dotoczymy, a tam rozpędzić się już będzie można. I tak aż do Bohum, gdzie mnie jeszcze nie widzieli. Ale zobaczą, o tak, zobaczą na pewno 🙂