Nie jetem bynajmniej jakimś ideowym i zatwardziałym przeciwnikiem kapitalistycznego i dekadenckiego stylu życia, którego symbolem stało się USA. Powiem więcej, uważam, że w swej ignorancji i niewiedzy bywają znacznie od nas szczęśliwsi. Nie można też nie podziwiać ich bezczelnego pociągu do wygrywania i odnoszenia sukcesów na każdym polu.
Tym niemniej nie po to mamy wielowiekowe tradycje i pełne zadumy i nostalgii święta, by z miejsca popadać w amerykańskie zidiocenie (niestety to także ich narodowa cecha) i zamiast przygotowywać się do należytego przeżywania Dnia Wszystkich Świętych, strugać dynie, przebierać się w cudaczne stroje i oswajać zakorzenione w naszej kulturze od pokoleń strachy.
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że przełom października i listopada jawi się znacznie ciekawiej obchodzony w amerykańskim, halloweenowym stylu, bo to doskonały pretekst do imprezowania, picia i rozpusty. Jednak gdy ktoś przeżył jakże bolesną stratę choćby jednej bliskiej mu osoby, od razu odniechciewa mu/jej się hucznego i radosnego świętowania Dnia Zmarłych.
Ale z Halloween jest przynajmniej jeden pożytek – taka o fajna grafika 🙂