Ostatnie lata stoją pod znakiem powrotów znanych i popularnych marek sprzed lat. Najgłośniejszym z takich powrotów było Frugo – napoju, który zyskał miano kultowego głównie dzięki rewelacyjnym reklamom i bardzo wyrazistej komunikacji wizualnej. Powróciło też piwo EB, które jak głosi legenda strzeliło sobie w stopę reklamą, w której logo napitku wysikiwane jest na śniegu (choć prawda o upadku marki jest nieco inna). Wróciły, a przynajmniej nabrały werwy i wiatru w żagle także znane sprzed lat marki kosmetyków jak Biały Jeleń, czy Pani Walewska i jak twierdzą znawczynie, wcale nie ustępują produktom zachodnim.
Jednak wracają marki nawet starsze i nieobecne znacznie dłużej. Marki, które pamiętam tylko z dzieciństwa. Wróciły na przykład gumy Turbo, które każdy chłopak chciał mieć, a największa kolekcja „historyjek” z tychże gum dawała największy szacun na dzielni. Ale i na tym nie koniec powrotów, bowiem dziś zaobserwowałem w osiedlowej Biedrze pomarańczowy sok Donald – bodaj pierwszy, 100% sok jaki pojawiał się regularnie na półkach (zapewne dlatego, by ocet nie czuł się tak samotny).
Zresztą nie bez kozery co jakiś czas pojawiają się w sklepach lody „Bambino”, PRLowskie oranżady czy parówki leszczyńskie do dziś mają swoich wiernych fanów. Sęk w tym, że o ile fani są wierni, to niezbyt liczni. Dlatego też powroty, choć niekiedy głośne, spektakularnymi sukcesami raczej nie są. Okazuje się bowiem, że nutkę nostalgii czuje bardzo wiele osób (często nawet tych, które z okresu minionego mają niezbyt miłe wspomnienia), jednak wystarcza ona na nie więcej niż jeden-dwa zakupy powracających marek (ja osobiście Frugo kupiłem raz, EB ani razu, a do Turbo czy Donalda wracać w sumie nie zamierzam).
Na szczęście jest jedna marka, owej regule nie zamierza się podporządkować, bo choć triumfy święciła przed laty, teraz wraca i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że będzie to powrót w pełnej glorii i chwale, a gdy Przebudzi się Moc fenomen Star Wars wejść może na nowe, niespotykane dotąd poziomy. A to już tylko 92 dni…