Wraz z pierwszym zwiastunem Przebudzenia Mocy jasnymi stało się kilka rzeczy. Pierwsza i najważniejsza z nich, to fakt, iż Gwiezdna Saga wciąż ma niezliczone zastępy wiernych, żeby nie powiedzieć fanatycznych miłośników, a i całkiem sporo tych odrobinę tylko mniej oddanych. Wobec tego stało się dla mnie oczywistym, że nowe Gwiezdne Wojny pobiją wszelkie finansowe
rekordy wszech czasów. A to dlaczego, że JJ Abrams w jednym, krótkim zwiastunie potrafił zawrzeć więcej starwarsowej magii, niż George Lucas w całej nowej (choć niebawem trzeba będzie przestać ją tak nazywać) trylogii. Osiągnął to między innymi powrotem do korzeni i postawieniem na budowanie prawdziwych modeli, scenografii i maksymalne wykorzystanie praktycznych efektów specjalnych. Natomiast trzecią z rzeczy, na które stawiać można było w ciemno, była rychła detronizacja R2-D2 jako ulubieńca publiczności. Oto bowiem nadjechał BB-8, czyli cudowne dziecko speców od wspomnianych efektów praktycznych.
A dlaczego poczciwy, acz charakterny astromech będący weteranem Wojen Klonów oraz zmagań Imperium z Rebelią skazany był od początku na porażkę? Cóż, abstrahując już od jego nieco już przestarzałej i topornej fizjonomii, przeciwko niemu przemawiały niezliczone ilość fan artów, których bohaterem z miejsca został BB-8, ale przede wszystkim niemal 40 lat rozwoju technologii. Było bowiem pewnym, szczególnie po pokazie podczas San Diego Comic Con, że jest kwestią czasu stworzenie w pełni funkcjonalnych replik BB-8 dostępnych dla każdego. I tak też się stało, a dzięki wykorzystaniu technologii Sphero powstała zabawka, a raczej gadżet, który wciąż trudno mi rozumem ogarnąć, a który mieć po prostu muszę i bez wahania wydam te 150 USD plus
koszty wysyłki. Chciało by się więc powiedzieć: Umarł R2-D2, niech żyje BB-8.
Tym niemniej z wielką przyjemnością podczas wczorajszego, a właściwie dzisiejszego Piątku Mocy, zrobiłem sobie seflika z R2-D2 właśnie. A przynajmniej próbowałem, bo jak się okazało, nie jest to takie proste, a moja indolencja w tej kwestii, niech najlepiej świadczy o moim zaawansowanym już wieku. A jak poza tym udała się impreza? Cóż, na pewno spodziewałem się nieco więcej osób, a odjąwszy obsługę, było nas wszystkich może 30, może 40 osób. Sami organizatorzy z kolei chyba nie do końca potrafili się zdecydować, do jakiego przedziału wiekowego kierować imprezę. Skłaniali się oni chyba raczej ku najmłodszym, ale tych było zaledwie kilkoro. Był też konkurs cosplay, który okazał się być niestety na dość żenującym poziomie. Oczywiście nie spodziewałem się poziomy z największych światowych konwentów, ale mimo wszystko miałem nadzieję na większą ilość uczestników i wyższy poziom ich przebrań. Ale i tak w sumie chwała im za włożony trud i zaangażowanie. Był też konkurs wiedzy o SW, aczkolwiek pytania stały raczej na poziomie amatorskim i pewnie tylko dlatego udało mi się go wygrać. No a gdy nadeszła już upragniona północ, a podwoje Toys’R’Us się otwarły, wszyscy jak jeden mąż ruszyliśmy oglądać zabawki. Miłym zaskoczeniem były figurki z Black Series (niestety drogie) oraz zestawy lego, z których buduje się ulubione postaci. Był też oczywiście upatrzony sobie przeze mnie już czas jakiś temu X-Wing Poe Damerona lego, niestety lego cena (369zł bodajże) na chwilę obecną jest zaporowa. Poza tym nie znalazłem już nic, co by mnie zainteresowało (oczywiście BB-8 Sphero, ani też dronowego Millenium Falcona nie było). Tym niemniej, z wizyty byłem bardzo zadowolony, gdyż nawet przy dość skromnej frekwencji, magię Gwiezdnych Wojen doskonale dało się odczuć i tym bardziej nie mogę doczekać się premiery.
A tymczasem pisząc te słowa, w tle wyniki Reprezentacji Polski w piłce nożnej wracają do miernej normy i zgodnie z planem i oczekiwaniami (przynajmniej tych, co trzeźwiej patrzących na świat) przegrywamy z Niemcami. I bardzo dobrze, przynajmniej może na chwile ucichną zachwyty nad grą i wynikami kadry Nawałki, a z piłkarskich miernot nie będzie się robiło bohaterów narodowych. A swoją drogą, wracając jeszcze na moment do BB-8, to jedną z inspiracji przy jego tworzeniu, była właśnie futbolówka.