Pod koniec listopada zeszłego roku w ofercie wydawnictwa Egmont pojawiły się komiksowe adaptacje pierwszych epizodów z każdej trylogii, czyli Mroczne Widmo, Nowa Nadzieja i Przebudzenie Mocy. Wszystkie komiksy zostały wydane w serii Star Wars Film i zostały oznaczone numerami zgodnie z ich filmowym porządkiem. Na początek zatem otrzymaliśmy tom 1, 4 i 7.

Postanowiłem, że połączę recenzje wszystkich tomów w jedną, dlatego, że komiksy wydane w tej serii niewiele się różnią między sobą i po prostu zaserwował bym Wam trzy razy ten sam tekst. A nie chciałbym Was zanudzać.

LISTA PŁAC

Tom 1 – Mroczne Widmo

Komiks posiada naprawdę wielu „ojców”. Adaptacją scenariusza zajął się Alessandro Ferrari. Rysunki postaci przygotował Igor Chimisso, a o resztę rysunków dbał Matteo Piana. Tuszem zajęła się Andrea Parisi, kolorami (tła i miejsca) Davide Turoti, a kolorami postaci Kawaii Creative Studio. Okładka: Matteo Piana, Andrea Parisi, Davide Turoti i Kawaii Creative Studio.

Tom 4 – Nowa Nadzieja

Lista płac komiksowej adaptacji Nowej Nadziei jest taka sama, jak powyżej, z jedną zmianą: tuszem tym razem zajął się duet Matteo Piana i Alessandro Pastrovicchio.

Tom 7 – Przebudzenie Mocy

W ostatnimi tomie pojawiło się najwięcej różnic w „obsadzie”. Bez zmian pozostali autorzy scenariusza oraz rysunków i kolorów postaci. Natomiast resztę rysunków przygotował Simone Buonfantino, tuszem zaopiekował się Igor Chimisso, kolorami (tła i miejsca) Massimo Rocca i Davide Turotti. W przeciwieństwie do poprzednich komiksów autorem okładki jest jedna osoba, czyli Marco Ghiglione.

FABUŁA

Myślę, że każdy fan doskonale zna wszystkie części Gwiezdnych Wojen. Scena po scenie, kadr po kadrze. Niestety mnie ta znajomość na początku przeszkadzała w odbiorze komiksu. Szczególnie w przypadku Mrocznego Widma, które czytałem w pierwszej kolejności. Później już wiedziałem czego się spodziewać i było lepiej. Ale o co tak naprawdę mi chodzi? Scenariusz komiksów jest mocno uproszczony, a fabuła skrócona. Wiele filmowych scen czy dialogów nie znalazło się w adaptacji. Pominięcie niektórych rzeczy było potrzebne, ale moim zdaniem wycięto zbyt wiele. Komiksy mają tylko po 70 stron (Przebudzenie Mocy – 78) i już na samym początku każdego z nich widać, jak dużo zostało wycięte. Dla jednych tak dynamiczne przedstawienie fabuły może być plusem, dla innych będzie to minus. Ja jednak chciałbym grubszy komiks i większą ilość scen, a zatem pełniejszą fabułę. Skaczemy po scenach, które przedstawiają zdaniem pana Ferrari najbardziej kluczowe momenty każdego z filmów, pomijając czasem rzeczy ważne dla odbioru historii. To wszystko ma wytłumaczenie, o którym nie wiedziałem przed czytaniem komiksów. Są to adaptacje dla młodych czytelników. Po prostu komiksy dla dzieci. Dlatego fabuła jest przedstawiona w tak wyrywkowy sposób, aby młody czytelnik na spokojnie i bez nudy zapoznał się z filmowymi historiami.

RYSUNKI

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem komiksy i zajrzałem do środka, pomyślałem, że kreska mi się nie za bardzo podoba. Stwierdziłem wówczas, że są dla mnie zbyt karykaturalne. Szczególnie widać to przy rysunkach przedstawiających Vadera, który dla mnie wygląda wręcz komicznie. Obi-Wan w Mrocznym Widmie został prawie elfem, bo ma naprawdę bardzo spiczaste uszy. Zresztą możecie go zobaczyć na okładce tomu pierwszego. Przynajmniej autor rysunków postaci trzymał się swojej koncepcji i Kenobi w Nowej Nadziei również posiada takie uszy. Na początku myślałem, że jest źle. Do czasu, gdy wyciągnąłem komiks Mrocznego Widma z 1999 roku i zobaczyłem, co wtedy nam zaserwowano. W porównaniu z nim wersje współczesne wypadają nie najgorzej. Pierwsze wrażenie było negatywne, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie jest tak źle. Po dokładniejszym zapoznaniu się z rysunkami stwierdzam, że jest nawet ładnie. Znajdziemy dużo kadrów, na których można zawiesić oko na dłuższy czas. Postacie, mimo lekkiej karykaturalności, da się rozpoznać, a dzieciom powinna ta kreska odpowiadać. Fabuła komiksów jest uproszczona i lekka w odbiorze. Dlatego kreska przedstawiona nam przez autora postaci dobrze wpasowuje się w to wszystko.

WYDANIE

Komiksy są wydane elegancko. Miękka, śliska okładka, w środku dostajemy kredowy papier błyszczący, co czasem może przeszkadzać, bo światło odbija się od kartek. W 1999 i 2002 roku nie dostaliśmy tak dobrze wydanych komiksowych adaptacji. Na początku każdego wydania poznajemy najważniejsze dla opowieści postacie wraz z krótkim opisem, który przybliży nam bohaterów i ułatwi zapoznanie się z historią. Dzieciakom na pewno pomoże to w odbiorze historii. Na końcu mamy też cytat, który zawsze odnosi się do mocy. Wygląda to wszystko bardzo fajnie.

PODSUMOWANIE

Po przeczytaniu pierwszego komiksu pomyślałem, że nie jest dobrze. Nie tego oczekiwałem. Za dużo wyciętych scen, za szybko prowadzona akcja. Czytało się to wszystko nawet przyjemnie, bardzo szybko, ale z tyłu głowy było odczucie, że coś jest nie tak. Wycięli tak dużo, że po przeczytaniu nabrałem ochoty na seans filmowy. Oczekiwałem zdecydowanie więcej po serii Star Wars Film. Chciałem historii, którą doskonale znam, tylko w wydaniu komiksowym. Potem, szukając informacji na stronie wydawnictwa Egmont, zauważyłem, że to komiksy dla DZIECI. Wcześniej nawet mi to nie przyszło do głowy. Wszystko teraz nabrało sensu. Patrząc na komiksy jako na adaptacje dla młodego odbiorcy można spokojnie uznać, że jest dobrze. Nawet, bardzo dobrze! Uważam, że jest to świetne przedstawienie historii z filmów dla młodego fana, dla którego te filmy mogą być jeszcze zbyt skomplikowane. Szybka akcja, więc się nie zanudzi. Ładne rysunki, które będą mu się podobać. Jeśli masz dzieci, możesz śmiało zainwestować w serię adaptacji komiksowych Egmontu. Dla dorosłego czytelnika, który doskonale zna sagę George’a Lucasa, może być to zbyt infantylna wersja.