Wpisy blogowe, poza luźnymi i nie zawsze ściśle związanymi z tematyką portalu, przemyśleniami redaktora naczelnego, są też swoistym kalendarzem, w którym odliczam dni do premiery najbliższego filmu spod znaku Star Wars. Do Rogue One zostało zatem… 12 dni.

Kolejną postacią, która przewiduje, że w Łotrze nie doczeka happy endu jest Pao. Sądząc po trailerach i w ogóle całej kampanii promocyjnej, nikt z obcych nie odegra w filmie przesadnie znaczącej roli. A czy znacząca będzie chociaż ich śmierć? Obawiam się, że Pao raczej nie powinien na to liczyć.

Jak dowiedzieliśmy się z różnych materiałów, Pao nie jest szeregowym żołnierzem, a podoficerem, który dowodzi wojskami na polu bitwy. Znany jest z kolei z tego, że rusza do boju z okrzykiem bojowym na ustach. A że jego paszcza ewidentnie do krzyku się nadaje, to przezwany on został krzykaczem.

Do krzyku będzie się on też zabierał, gdy U-wing będzie zrzucał swój desant pod jego dowództwem. Otworzy się właz… A Pao nie zdążywszy wydać najmniejszego dźwięku padnie martwy po oberwaniu blaterem. I tak Krzykacz zginie w milczeniu i bezbrzeżnym zdziwieniu.

A czy tak będzie naprawdę? Pewnie nie, ale jakoś trzeba zabijać, nomen omen, czas do premiery, a zatem można snuć takie właśnie scenariusze 😉

A jaki jest Wasz pomysł na śmierć Pao? Coś bardziej bohaterskiego?

PS. Poprzednie dwa „uśmiercenia” zakończyłem małą galerią, niestety Pao nie doczekał się żadnych fajnych fanartów, więc tym razem tego punkty programu nie ma.