Wpisy blogowe, poza luźnymi i nie zawsze ściśle związanymi z tematyką portalu, przemyśleniami redaktora naczelnego, są też swoistym kalendarzem, w którym odliczam dni do premiery najbliższego filmu spod znaku Star Wars. Do Rogue One zostało zatem… 64 dni.

Zawsze byłem osobą, która nad elegancję i szyk porządnego garnituru, stawiała sobie swobodę ruchów i wygodę strojów nieco luźniejszych. Może dlatego, że nigdy porządnego garnituru nie posiadałem, a może po prostu francja-elegancja to nie mój styl. Niech jednak sobie nikt, broń Boże, nie pomyśli, że jestem jakimś dresiarzem, który bez trzech pasków się na mieście nie pokazuje. Aż tak źle nie jest, ale na dole jeansy, bojówki, czy len, a na górze podkoszulek, koszula czy bluza, prawie zawsze mi wystarczały.

Są jednak takie okazje, przy których mężczyzna w gajerek wbić się po prostu musi! Studniówka, matura, ślub najlepszego przyjaciela, czy też własny, chrzciny (tutaj już bynajmniej nie własne) i tym podobne. A że niedługo jedna z takich okazji mnie czeka, to garniak nabyć musiałem (bo jakoś przez ostatnie kilka lat rynsztunek taki w mojej szafie obecny nie był) i stwierdzam, że wyglądam w nim świetnie!

Nie znaczy to, że częściej będę w nim widywany, tym niemniej pochwalić się trzeba 😉