Wczoraj wpisu zabrakło w ogóle, ale myślę, że ostatnimi czasy na brak fajnych treści narzekać nie możecie, dlatego stwierdziłem, że przez ten jeden dzień za bardzo się nie stęsknicie 😉
A dziś już jestem, choć dzień raczej wytężonej pracy i twórczym zapędom nie sprzyjał. Stworzony był on raczej do wylegiwania się na piknikowym kocyku i smażeniu się pod prawie już letnim słoneczkiem, co też robiłem i przez co będę pewnie niebawem cierpiał, bo przysmażyłem się chyba nawet ciut za bardzo. Nie jest to oczywiście jeszcze poziom Anakina na chrupko, ale raczej lekko przypieczonego piorunem Luke’a 😉
A tymczasem zostawiam Was już i idę się dalej weekendowo relaksować, czego i Wam życzę.