Przed paroma miesiącami wspominałem o Ewanie McGregorze i jego domniemanym zainteresowaniu powróceniem do roli Obi-Wana Kenobiego. Dziś niestety okazuje się, że wszelki optymizm należy trzymać mocno na wodzy.

 

W wywiadzie udzielonym ostatnio stacji Magic FM przy okazji swego nowego filmu (Our Kind Of Traitor) zapytany został czy czuje ekscytację gdy pojawia się temat Star Wars. Aktor odpowiedział:

„Nie. Moja pierwsza reakcja to – no tak, znów pytają o Star Wars” Po czym dodał jeszcze „… dlaczego wszystkich tak interesuje Star Wars?”

Padło też pytanie, czy czuje, że w Odległej Galaktyce pozostawił po sobie jakieś niedokończone sprawy?

„Nie! Zrobiłem trzy filmy spośród ile ich tam było. I tym właśnie dla mnie były, trzema filmami wśród kilku innych. Byłem z nich bardzo zadowolony, jestem szczęśliwy, że w nich wystąpiłem. Podoba mi się, że są to filmy, które oglądać mogą także dzieci, co zdarzyło mi się po raz pierwszy.


Byłem bardzo szczęśliwy, że w nich zagrałem, ale na tym koniec. Nie odczuwam palącej potrzeby robić kolejnego. Ani w gruncie rzeczy żadnej fascynacji tymi filmami, która zdaje się być udziałem wszystkich innych. Nie odczuwam tego, może dlatego, że w nich zagrałem. Widziałem jak wygląda to po drugiej stronie. Nie urzeka mnie to wszystko.”

Trzeba przyznać, że takie słowa nie napawają optymizmem. Co więcej, niektórzy z fanów mogą poczuć się takimi słowami urażeni i mieć je aktorowi za złe. Na przykładzie hitowego Deadpoola dowiedzieliśmy się bowiem, jak wielką moc może mieć determinacja aktorska, ale skoro sam aktor nie czuje mięty do projektu solowego filmu z Obi-Wanem, to studio tym bardziej może sobie go odpuścić. Niemniej jednak Ewan McGregor stwierdził, że jeśli Disney przyszedłby do niego z takim projektem, zapewne by nie odmówił, ale z sam z pewnością za takim projektem lobbować nie zamierza.

Ech Ewan, Ewan, co z Ciebie wyrośnie…