No i mamy 1 maja, czyli doskonale komunistyczne Święto Pracy. Dzień w którym każdy maszt oblec trzeba flagą, a każdy szanujący się przodownik pracy ruszyć musi na marsz.
Zawsze mnie tylko fascynowało, czemu Święto Pracy obchodzi się i świętuje dniem wolnym. Oczywiście nie, żebym narzekał, bo ustawowe wolne zawsze chętnie przygarnę, tym niemniej jest to dość absurdalne.
No ale mało to istotne, bo błogie nieróbstwo i ta mi dziś nie grozi, dlatego też kończę tutaj grafomanić i zabieram się do pracy.