(Terminologia i opis poniższych przypadków może nie jest zbyt fachowy – kwestie mocno finansowe zawsze były dla mnie czarną magią – ale co do ostatniego słowa prawdziwy)

Przez całe życie unikałem wszelki kredytów jak ognia i przez większość czasu mi się udawało. W każdym razie obecnie nic nade mną nie wisi (oczywiście poza złodziejskim ZUSem, ale to nad każdym).

Są jednak osoby ode mnie znacznie odważniejsze i zdeterminowane (bardzo im tego zazdroszczę), które nie boją się brać kredytów na rozkręcanie własnego biznesu. Niestety biznesy mają to do siebie, że albo się udo, albo się nie udo. A jak się nie udo, to choć biznesu już nie ma, to kredyt pozostaje. No i ok, to ryzyko, które każdy podejmuje świadomie i z tym się liczyć musi. Zaciska się więc zęby oraz pasa i powoli spłaca kredyt.
Gorzej jeśli trafia się na bank, który robi wszystko, by swemu klientowi życie utrudnić. Począwszy od niedouczonego lub celowo kłamiącego personelu, który klienta wprowadza w kosztowne błędy, a potem nie poczuwa się do ich naprawiania.
Jednak gorzej jest, gdy bank ignoruje przekazane oficjalnymi kanałami pisma, które mogą mieć istotny wpływ na wysokość rat czy wielkość zadłużenia. Pisma, które powinny były, przynajmniej do czasu rozpatrzenia, zamrozić terminy spłat. Ale bank owe pisma olewa, terminów nie zamraża, a sprawę kieruje do firm windykacyjnych. Oczywiście o żadnym z owych faktów klienta nie informując.
Jednak hitem jest co innego! Hitem jest wysyłanie monitów na paręset złotych z uwagi na brak na koncie obrotu w wymaganej wysokości. Problem tylko w tym, że owo konto kilka miesięcy wcześniej było likwidowane w siedzibie rzeczonego banku.
Wygląda więc na to, że Idea Bank, bo o nim tutaj mowa, najwyraźniej robi wszystko, by uczciwie płacącemu kredytobiorcy dowalić tyle kar i innych obciążeń, ile się tylko da. Kłamstwem, oszustwem oraz niejasnymi, szemranymi procedurami. Jeśli więc kiedykolwiek będziecie szukać banku, od Idea Banku  trzymajcie się z daleka!