Piłka nożna wciąż uważana jest na najpopularniejszy sport na świecie, a ja, choć w rankingu moich ulubionych dyscyplin na najwyższych miejscach jej nigdy nie umieszczałem, oglądać ją lubię. Ale pod jednym warunkiem – musi być na najwyższym, światowym poziomie. Niestety nie zawsze miałem takie zastrzeżenie i wiele godzin strawiłem na oglądanie piłki kopanej w polskim wydaniu, czy to klubowym, czy reprezentacyjnym.
Teraz poszedłem po rozum do głowy i jestem człowiekiem znacznie szczęśliwym skupiając swoją uwagę i rezerwując emocje przede wszystkim dla Ligi Hiszpańskiej i mojego faworyta od czasów Laudrupa, Koemana, Stoiczkowa, czy Romario. Nie ma jednak lepszego czasu na bycie kibicem Barcy, niż czas obecny, a tercet MSN (Messi, Suarez, Neymar) jest prawdopodobnie najlepszym, jaki kiedykolwiek grał w jednej drużynie.
Przyćmił on i o całe lata świetlne wyprzedził tak zwanych „Galacticos”, czyli gwiazdy, które spotkały się i przywdziewały białe trykoty odwiecznego rywala Barcelony – Realu Madryt. Także prawdziwi (real – sic!) Galacticos grają nie w Realu, a w Barcelone właśnie.
A jeśli ktoś nie wierzy, niech obejrzy skróty wczorajszego meczu z Celtą Vigo, w szczególności drugą jego połowę, kiedy to wspomniany tercet zniósł się na poziom absolutnie kosmiczny. Oj tak, Moc jest w nich niezwykle mocna…
VISCA EL BARCA!