O psach było już nie raz i nie dwa, ale prawda jest taka, że będzie pewnie jeszcze przynajmniej parę razy. A to dlatego, że psy bardzo lubię (często bardziej niż ludzi), a życie, jak by pieskie nie było, to paradoksalnie, gdy jest pies, od razu robi się lepsze.
Ja przez lata pozostawałem bez psa i zapomniałem już jakie to szczęście. Na szczęście swego psiego kompaniona, a raczej kompanionkę, już znalazłem. Ale w moim otoczeniu wciąż są tacy, którzy tego szczęścia nie doświadczają, ja postanowiłem ich uszczęśliwić. Owszem, może zdawać się to uszczęśliwianiem na siłę, jednak jestem niemal pewien, że koniec końców wszyscy będą bardzo zadowoleni. A jeśli nie..
Cóż, jeśli jeden pies daje tyle szczęścia, do dwa dać powinny go dwa razy więcej 🙂 Także plan awaryjny też jest.
No ale najpierw trzeba znaleźć odpowiedniego, psiego kandydata lub kandydatkę, najlepiej ze schroniska, lub od ludzi, którzy czworonożnego szczęścia mają aż za dużo. Bo oszem, fajnie byłoby mieć malutkie szczeniaczka ulubionej rasy. Ale czy kundelek swych człowieków kochać będzie mniej i czy dostarczać będzie mniej radości. Oczywiście, że nie, jeśli można więc uratować jakiegoś psiaka od bardzo smutnego losu, to koniecznie należy to zrobić!