O rożnych moich pierwszych razach już pisałem, ale że dzisiejsza galeria mocno nawiązywała do Władcy Pierścieni, postanowiłem podzielić się z Wami wspomnieniami związanymi z moją pierwszą, przeczytaną nie ze szkolnego przymusu (tutaj pierwsza była „O psie, który jeździł koleją”) książką.

Choć czytać nauczyłem się całkiem szybko (jak na dzisiejsze standardy, to w ogóle ekspresowo), bo za czytaniem nie przepadałem i nie byłem jednym z tych dzieci, które najszczęśliwsze są z nosem w książce. Tym niemniej mojej siostrze (starszej o 5 lat) udało się zainteresować mnie choć niektórymi książkami. Ona sama była wielką fanką twórczości J.R.R. Tolkiena i gdy wieczorami leżeliśmy już w łóżkach (do pewnego momentu mieliśmy wspólny pokój) opowiadała mi Hobbita, trylogię Władca Pierścieni, a nawet Silmarilliona (o tak, ona była była typowym molem książkowym obdarzonym dodatkowo świetną pamięcią).

Historia i przygody bohaterów Śródziemia zafascynowały mnie na tyle, że z własnej, nieprzymuszonej woli sięgnąłem po Hobbita, czyli tam i z powrotem. I to właśnie był mój pierwszy raz z książką i początek mojej wielkiej miłości do wszystkiego co fantasy i sci-fi, a także wszelkich wymyślonych, fantastycznych światów, jak na przykład w komiksach, które niedługo później stały się moją wielką pasją.