Dawno, oj bardzo dawno nie zdarzyło mi się już spóźnić z postem tak bardzo, że rano trzeba było nadrabiać zaległości. Ale cóż, każdy ma prawo do chwili słabości, a raczej do chwili dobrej zabawy w gronie bliskich znajomych. A że po późnym powrocie do domu nie ma się już ochoty włączać kompa, nie wspominając o braku weny do pisania czegokolwiek, to i zostawiłem sobie to na rano. No bo w końcu lepiej późno, niż wcale 🙂
Dobrze tylko, że nie dokucza mi syndrom dnia poprzedniego, który wiązał by się pewnie z dalszą nieMocą 🙂