No i stało się! Święta nadeszły (czyt. usłyszałem „Last Christmas”)! Niestety ich nadejście było męczące. Co prawda z pracy wziąłem sobie wolne, miałem odpocząć, ponadrabiać różnego rodzaju zaległości, dodać nowy konkurs, o wpis zatroszczyć się wcześniej, obejrzeć do końca Jessice Jones i wiele innych.
A co robiłem? Szukałem prezentów, byłem na zakupach, sprzątałem, gotowałem, stałem w korkach i inne, nie mniej „przyjemnie”. No ale cóż, nikt nie powiedział, że będzie łatwo. No ale przynajmniej jedną z zaplanowanych rzeczy zrobiłem, a mianowicie wystawiłem kilka fajnych fanów na Allegro, więc jeśli szukacie spóźnionego prezentu dla jakiegoś fana, to polecam >>
No ale zboczyłem (dość często mi się to zdarza ;)) z tematu głównego, a tym miałby być kolędy. Wiem, wiem, przebój WHAMu kolędą nie jest, ale w naszym kraju chyba tylko Kevin i Szklana Pułapka są bardziej świąteczne. Ale i te bardziej tradycyjne kolędy wciąż trzymają się nieźle, co mnie bardzo cieszy. Nie jestem co prawda jakimś zapalonym katolem, i na co dzień nie nucę sobie pod nosem świętych pieśni, ale do kolęd słabość mam wyjątkową i choć słuchu, ani głosu nie mam ni w ząb, to i tak „Przybieżeli do Betlejem”, „Wśród nocnej ciszy” czy „Dzisiaj w Betlejem” chętnie sobie podśpiewuję…
Ale ja tu gadu, gadu, a w radiu znów „Last Christmas”, więc na koniec jeszcze szybki wspominek, bo choć idea mojego odliczania zrodziła się nieco wcześniej, to realną, początkowo facebookową postać, przyjmowało ono właśnie w ubiegłe święta, a zatem Last Christkas I gave you my heart… 🙂