Dziś (i w sumie częściowo wczoraj) był zdecydowanie dobry dzień na bycie fanem Star Wars. Zaczęło się od premierowego odsłonięcia oficjalnego plakatu Przebudzenia Mocy, który okazał się (przynajmniej w moim odczucie) o niebo lepszy od wczesnego plakatu Drew Struzana (o którym pisałem tutaj >>).
Oczywiście po ujawnieniu plakat od razu zrodziło się pytanie – gdzie jest Luke? Czyżby miał pojawić się tylko na moment, namaścić swego następcę, zdradzić mu jego/jej przeznaczenie i bohatersko zginąć (lub nieco mniej bohatersko, ze starości we własnym łóżku)? A może, jak wspominała któraś z teorii krążących po sieci, Luke się nie pojawia (albo pojawi się pod sam koniec lub w retrospekcjach), gdyż zaginął, a przynajmniej część fabuły dotyczy jego poszukiwań? A może to po prostu wielka zasłona dymna ze strony J.J. Abramsa i Luke okaże się jedną z kluczowych postaci filmu?
Zresztą na tym etapie nie ma chyba co tego roztrząsać, tylko cierpliwie jeszcze te niecałe dwa miesiące poczekać. Tym bardziej, że dziś Przebudzenie Mocy stało się realne i namacalne, bowiem dziś ruszyła przedsprzedaż biletów! Co prawda to już nie te czasy, by oglądać widoki, jak na zdjęciu poniżej, tym niemniej przeciążone i przez to odmawiające posłuszeństwa serwery Cinema City są swego rodzaju analogią, to olbrzymich kolejek ustawiających się pod kinami w latach 80. minionego stulecia. Niestety zaowocowało to tym, że zamiast do IMAXa, idę na „zwykłe” 3D (oczywiście na seans minutę po północy), ale cóż, wielkoekranową salę też z pewnością odwiedzę, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, bym na Przebudzeniu Mocy był w kinie tylko raz 🙂
Ale zanim to nastąpi czekam na godzinę drugą czasu polskiego i na premierę finalnego zwiastuna nowej części Gwiezdnej Sagi 🙂 I jeśli już nawet tym jestem tak podekscytowany, to aż miło pomyśleć, jak będę się czuł o tej porze za 59 dni 😀