Pisałem już o Floydach i Dark Side of the moon (zainspirowany idealnie pasującą przeróbką ikonicznej okładki tegoż albumu). Dziś będzie natomiast o o innym albumie, który może już nie tak ciężki gatunkowo, także jest dość powszechnie uznawany za jeden z najlepszych w historii rocka, a mianowicie Guns’n’Roses i ich Appetite for Destruction. I o ile za Floydami nie przepadam, tak Gunsów, a raczej ich muzykę uwielbiam, a Apetyt jest ich moim ulubionym albumem. Najlepiej niech świadczy o tym fakt, że jest to jedyne, oryginalne CD, które zakupiłem (jakoś ten nośnik zupełnie ominąłem, przesiadając się z kaset, praktycznie od razy na MP3).

Tym albumem kapela Axela i Slasha zdobyła moje serce przede wszystkim swą energetycznością i żywiołowością, bo taką muzykę właśnie preferuję, ostrą, mocną i dającą pozytywnego kopa, który sprawia, że od razu chce się żyć i działać. Nie dla mnie zatem nostalgiczne smęty, czy nastrojowe balladki, rock ma dawać czadu! Tak jak Appetite for Destruction.

A jeśli ktoś ciekawy jest innych przeróbek muzycznych okładek na starwarsową modłę, niech zaglądnie na FB, gdzie znajdzie ich więcej >>