Dziś na szczęście upał już nieco zelżał, a skoro 8 godzin w pracy nie przypominało sauny, to można było zaplanować wizytę w saunie prawdziwej, do której przez ostatnie już prawie dwa lata chodzę z dużą regularnością i częstotliwością. I bardzo to sobie chwalę. Zresztą do sauny chadzałem praktycznie od najmłodszych lat prowadzany tam przez mojego świętej pamięci tatę. Jako dziecko oczywiście nie byłą to dla mnie żadna frajda, ale z czasem zacząłem doceniać jej dobrodziejstwa i korzystałem kiedy się tylko dało.

Szkoda tylko, że nigdzie w pobliżu nie ma sauny przywodzącej na myśl zdezelowany AT-AT, tak jak tutaj >> http://www.stylepark.com/…/news/sweating-in-a-tin-box/360806