Ostatnie dni kwietnia rok rocznie oznaczają jedną rzecz, a mianowicie, że nadeszła najwyższa pora wypełnić PIT. Zawsze należałem do osób, które wszystko co niezbyt przyjemne czy uciążliwe zostawiają na ostatnią możliwą chwilę, gdyż tylko presja czasu była w stanie mnie do takich rzeczy zmobilizować. W przypadku wszelkiej papierologii jest jeszcze gorzej, bo nienawidzę robić jej tak bardzo, że często nawet wiszące nade mną terminy nie pomagają. Na szczęście w tym roku spodziewam się niemałego zwrotu podatku, więc z PITem jakoś poszło.