Święta, zielony, pomarszczony stworek, ale nie, to nie Grinch, to tylko (albo aż) Yoda. Poczciwy, momentami mocno wyluzowany dziadziuś w oryginalnej trylogii, w pierwszych (fabularnie) trzech częściach okazał się całkiem niewąskim naporowcem. W szczególności jego walka z Darthem Tyranusem vel Hrabią Dooku była jednym z tych niewielu momentów, za które wdzięczny jestem nowej trylogii.

No więc okazało się, że Yoda jest niezłym bad-assem, który, tak jak porucznik Kilgore napalm, uwielbia zapach midichlorinów o poranku 🙂