Tytuł: The Streets of Mos Espa (Ulice Mos Espa)

Po rewelacyjnym rozdziale drugim, przyszła pora na trzeci, który, miałem nadzieję, ostatecznie rozpędzi akcję, która nie zwolni już do samego końca. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że jest zupełnie inaczej.

Młode w…omp raty

Tydzień temu zwracałem uwagę, jak absurdalne wydają mi się roszczenia Boby Fetta do władzy nad Tatooine. Najwyraźniej część mieszkańców też doszła do wniosku, że „armia” złożona z podstarzałej zabójczyni, dwóch świniaków oraz droida, szacunku ludzi ulicy raczej nie budzi.

Zresztą najwyraźniej jaki Daimyo, tacy ludzie ulicy… Banda z zupełnie jakby innej bajki, na którą może jeszcze na niższych poziomach Coruscant można by przymknąć oko i uznać za lokalny koloryt (a najbardziej pasowaliby do Night City), jednak na Tatooine wyglądają po prostu śmiesznie i budzą uśmiech politowania.

Stare Banthy

Ale to i tak jeszcze nic, w porównaniu ze scenami akcji, które zafundował nam Robert Rodriguez ponownie zasiadający na fotelu reżysera. Już w pierwszym odcinku było z tym kiepsko, ale tutaj było więc tragicznie. Scena pościgu, to jedna z najbardziej żenujących rzeczy, jakie widziała odległa galaktyka. Nie było tam nic, poza negatywnymi emocjami, szybkością i dynamiką starej banthy i jednym bardzo kiepskim pomysłem – by uczynić pościg zabawnym. Dość powiedzieć, że pomysł ten okazał się spektakularną porażką.

Niby lepiej było w innych scenach, ale też miałem wrażenie, jakby nie wykorzystały one drzemiącego w nim ogromnego potencjału, co sprawia, że dla pana Rodrigueza mam jedną radę – mniej akcji rodem z Małych Agentów, a więcej tych z Desperado.

I reszta menażerii

Czy oznacza to, że wszystko w trzecim rozdziale było słabe? Na szczęście nie. Dostaliśmy zapowiedź sceny, która może okazać się naprawdę epicka, są subtelne, acz bardzo fajne smaczki, pojawił się aktor, którego się nie spodziewałem (choć z uwagi na osobę reżysera chyba w sumie powinienem), a który spisał się całkiem nieźle, niewiele było też retrospekcji, co poczytuję za zaletę, bo ta, która była, była niezbyt udana i fabularnie mocno naciągana. Zaczyna się też niby coś na Tatooine dziać, także być może jest jeszcze na co czekać, tym niemniej, wszystko co fajne w tym odcinku było, zostało skutecznie stłamszone przez wszystkie żenujące elementy i całość pozostawiła u mnie spory niesmak.

Grafiki koncepcyjne

Na koniec tradycyjnie mamy dla Was galerię grafik koncepcyjnych, ale uwaga, zawierają one SPOILERY:

Poprzednie recenzje

Zapraszamy też do lektury poprzednich recenzji: