Tajną misję księżniczki Leii i Luke`a przerywa niespodziewanie wielka burza magnetyczna i awaria ich myśliwca. Rozbiwszy się na niezbadanej planecie Mimban, zdani są tylko na własne siły. Jedyną osobą, która potrafi umożliwić im wydostanie się z Mimban, jest Halla, obdarzona pewną formą Mocy. W zamian żąda jednak pomocy w zdobyciu kryształu Kaibura posiadającego właściwości zwiększania Mocy. Tymczasem tajemnica kryształu dociera również do Dartha Vadera. Rozpoczyna się dramatyczny wyścig, którego stawką są losy galaktyki.
Spotkanie na Mimban było powieścią, która w roku 1978 zainicjowała Expanded Universe, ale w Polsce pojawiło się dopiero w 1996 roku nakładem wydawnictwa Amber. Dlatego też bardzo trudno ocenić ją po tylu latach, tym niemniej spróbujemy.
Spotkanie na zapomnianej planecie
Luke wraz z księżniczką Leią zostają wysłani z tajną misją na pewną planetę, która jest przychylna Rebelii. Wojna trwa, a rebeliantom zależy na jak największej liczbie sojuszników, więc wysyłają naszą znaną dyplomatkę na rozmowy w tej sprawie. Jednak nasi bohaterowie nie docierają na spotkanie. W osiągnięciu celu podróży przeszkodziła im burza magnetyczna, która spowodowała awarię ich myśliwców. Po rozbiciu na powierzchni nieznanej planety Mimban są zdani tylko na siebie.
Mimban okazuje się być planetą niemal zapomnianą przez resztę galaktyki; zarośniętą przez bagnistą dżunglę i zamieszkaną przez liczne, dziwaczne stwory. Bohaterom udaje się w końcu znaleźć niewielką osadę, w pobliżu której znajduje się tajna stacja górnicza. Nad całością kontrolę sprawuje Imperium. Choć życie na Mimban toczy się na niskim poziomie cywilizacyjnym, imperialni i tak wykorzystują tutejszy teren i mieszkańców. Jednak nawet o nich mało kto pamięta, spośród tych na wyższych szczeblach władzy.
Luke i Leia muszą za wszelką cenę wydostać się poza planetę, lecz nie mogą w żaden sposób nawiązać łączności z Sojuszem Rebeliantów. Z pomocą przychodzi im Halla, wrażliwa na Moc staruszka. Pomoże ona naszym bohaterom, jeśli Ci odnajdą dla niej pewien tajemniczy kryształ – Kaibur. Nie jest to jednak pierwszy lepszy talizman , a artefakt, który posiadać ma magiczne właściwości zwiększania Mocy tego, który go posiada. Nie może więc dziwić, że nie tylko Halla go poszukuje. Zainteresowany Kaiburem jest również Darth Vader, który przybywa na Mimban. Luke z księżniczką chcąc za wszelką cenę wydostać się z planety podejmują się desperacki wyścig z czasem.
Zapowiadało się całkiem nieźle…
Książka powstała jeszcze przed Imperium kontratakuje i z tego powodu charaktery postaci są dość słabo rozwinięte. Ze znanych nam wcześniej bohaterów spotykamy jedynie Luke’a, Leię i Vadera, dość mocno brakuje tutaj postaci znanego przemytnika z Wookieem czy choćby charakterystycznych droidów.
Złoty napis „Gwiezdne Wojny” i Darth Vader w centrum okładki sugerują, że mamy do czynienia z niezłą historią, lecz jest to wrażenie, które wraz z kolejnymi stronami Spotkania okazuje się coraz bardziej zwodnicze. W powieści młody Skywalker próbuje być sprytny i zaradny, podczas gdy księżniczka często zachowuje się dość neurotycznie. Pojawiają się również wzmianki o uczuciach Luke’a względem Lei, wszak wtedy nikt nie wiedział, że okażą się bliźniakami…
Vader z kolei jest tak słabo opisany w tej powieści, że z żalem się czytało opisy jego „charakteru”. Jest dość nieporadny, a w końcowej bitwie podejmuje się typowych dla dawnych czasów „pogaduszek” z przeciwnikiem. Przechwalanie się, że „jego moc jest lepsza niż moc Luke’a” czy może to że wpada w dziurę, z której potem ciężko mu się podnieść sprawiają, że cała potęga i mroczność Lorda Sith gdzieś znikają…
Ocena
Kolejnym aspektem jest styl dość ciężki do przyswojenia, marny klimat oraz język. I tutaj jest to kwestia raczej tego jak dawno powstała ta książka, a sama data tłumaczy naprawdę wiele, jednak zabawnie wyglądają fragmenty, gdzie np. Luke zwraca się do księżniczki przez „Leiu” lub Vader był nazywany „Czarnym Lordem”.
Książka choć naprawdę krótka jest dość męcząca. Akcja jest rozwleczona, fabuła średnio się klei, nie czujemy tego klimatu Star Wars, nowe postacie są nieciekawe, a te nam znane dość słabo napisane. Ogólnie powieść można zaliczyć do tych słabych, lecz należy po całej ocenie wziąć pod uwagę to jak dawno została napisana. „Rozszerzony Wszechświat” jeszcze wtedy nie istniał, a jedynym nakręconym wtedy filmem była „Nowa nadzieja”, więc sądzę, że przez to można ją potraktować trochę łagodniej. Sama historia nie wnosi nic nowego do uniwersum, więc Spotkanie na Mimban lepiej jest opuścić, chyba że ktoś potraktuję tę krótką książeczkę jako ciekawostkę lub z sentymentu jako kamień milowy dla całego uniwersum. .