Jak można było przypuszczać, przejęcie Lucasfilm, a co za tym idzie praw do franczyzy Star Wars przez Disney’a, odbiła się w społeczności fanów szerokim echem, a reakcje były skrajne.
Fani vs Fani
Zaczęto się dzielić na wyznawców Expanded Universe (teraz przechrzczonego na Legendy) i nowego kanonu.
Wielbiciele EU zarzucają Disney’owi, że zniszczył Gwiezdne Wojny (a przy tym ich dzieciństwo), że zostały one ośmieszone przez nowe postacie i historie żywcem wzięte z Oryginalnej Trylogii. A gdy powstał Ostatni Jedi i fani nie dostali tego, czego się spodziewali, też byli, delikatnie mówiąc, niezadowoleni.
Wyznawcy nowego kanonu uważają z kolei, że stary był chaotyczny, zbyt powtarzalny, że historie ukazywane w kolejnych książkach tak były takie same, zmieniając jedynie umiejscowienie i czasami bohaterów. Niektórzy uznają wręcz za herezję pojawienie się obcej rasy Yuuzhan Vong, która to obróciła w pył większą część galaktyki szybciej niż Imperium.
Nic nowego
Podobne podziały pojawiły się już w latach 90. ubiegłego wieku, gdy George Lucas nakręcił trylogię prequeli. Również wtedy zarzucano im cukierkowość, zbyt dużą ilość nudnych dialogów, skupienie się na polityce, a nie na działaniu. Spotkałem się ze stwierdzeniem że Gwiezdne Wojny to film science fiction więc powinno być 90% efektów specjalnych.
Nie wspominając o największym zarzucie, któremu na imię Jar Jar Binks, któremu najwyraźniej nie pomógł fakt, iż był efektem specjalnym.
Czy musi tak być?
Moim zdaniem nie powinniśmy się dzielić. Bo kogo tak naprawdę można nazwać fanem Gwiezdnych Wojen?
Wielbiciela prequeli lubującego się w polityce Galaktycznego Senatu? Miłośnika wielkich bitew między Wielką Armią Republiki a separatystyczną armią droidów?
Może wielbiciela Oryginalnej Trylogii wyznającego tylko i wyłącznie Expanded Universe opisujący dzieje do IV epizodu i to co dzieje się po VI? Może jednak wielbiciela twórczości Disney’a i tego co zrobił z odległą galaktyką?
Niech nas łączy, co nas dzieli
Według mnie każdy z nich… każdy z nas zasługuje na swoje miejsce w fandomie Star Wars. To każdy z nas tworzy ten unikatowy klimat, poprzez naszą różnorodność, odmienne gusta i upodobania. Jednak zamiast dzielić, powinna nas łączyć miłość do Gwiezdnych Wojen i tym, czym są dla każdego z nas (nawet jeśli te wizje są skrajnie różne).
Jedni miłość tę wyrażają przebierając się za konkretne postacie z sagi, inni dzieląc się z nami swoją twórczością w postaci rysunków czy piosenek, albo tworząc własne fanowskie większe lub mniejsze filmy.
Dlatego też w kolejnych felietonach postaramy się pogodzić zwaśnione obozy analizując różnice pomiędzy kanonami, czy zmianami wprowadzonymi u kolejnych postaci.