Carcassonne to strategiczna gra kafelkowa, która podbija serca graczy na całym świecie. Gra która w 2001 r. zwyciężyła prestiżową nagrodę Spiel Des Jares (Gra Roku) – marzenie każdego wydawcy gier planszowych. Proste zasady, rozgrywka, która nie nudzi starszych i młodszych. Doskonała, aby spędzić czas z rodziną, czy wciągnąć nowych graczy w świat planszówek. W końcu, idealny materiał na to, aby wcisnąć w nią klimat Gwiezdnych Wojen!
Carcassonne: Edycja Star Wars, bo o niej oczywiście mowa, to dobrze nam znana gra, ale ze zmienionymi zasadami, które dostosowują rozgrywkę do naszego ulubionego uniwersum.
Co w pudełku?
W pudełku znajdziemy:
- 76 kafelków przedstawiających galaktykę,
- 6 kostek w dwóch kolorach,
- 25 pionków, po 5 dla każdego gracza,
- 5 dużych pionków, po 1 na gracza,
- 5 kart postaci,
- 1 plansza punktacji,
- instrukcja,
- naklejki na pionki
O co w tym chodzi?
W Carcassonne: Edycja Star Wars, tak jak w podstawowej wersji, budujemy świat – w tym wypadku galaktykę – z kafelków. Na płytkach znajdziemy drogi, tzw. szlaki handlowe, pasy asteroid (zamiast zamków), a klasztory zostały zastąpione przez znane nam z filmów planety. Gra przeznaczona jest dla 5 graczy i występują w niej trzy stronnictwa. Rebelia z Lukiem i Yodą, Imperium z Darth Vaderem i Szturmowcem oraz Łowcy Nagród z Boba Fettem. Wybór stronnictwa ma znaczenie, bo na kafelkach znajdziemy symbole frakcji, które dają nam dodatkowe punkty i kości walki, ale o tym za chwilę.
Jak gramy? W swojej turze losujemy jeden kafelek, następnie musimy go przyłożyć do istniejącego już na stole. Jeśli wykonaliśmy swój ruch, możemy na dołożonej płytce postawić swój pionek, zwany meeple. Zasady dokładania figurek wyglądają tak samo, jak w podstawowej wersji gry, z jednym małym wyjątkiem, o czym opowiem za chwilę.
Czy znacie zasady Carcassonne? Może lepiej wytłumaczę, jak to wygląda w oryginalnej wersji. Gdy dokładamy płytkę, możemy położyć pionek tylko na wolnej drodze (nie może stykać się z drogą na której stoi inny gracz), wolnym zamku lub klasztorze. Oczywiście pionek stawiamy tylko na kafelku, który właśnie wyłożyliśmy. W przypadku zamków i szlaków mogą one się w końcu połączyć ze szlakiem innego gracza. Wtedy, jeśli zamkniemy taką drogę lub zamek, to następuje remis i punkty otrzymują remisujący gracze. Oczywiście, może nastąpić sytuacja, że będziemy posiadać więcej swoich meeple’ów niż inny gracz, wtedy tylko my zapunktujemy. Proste, prawda?
W wersji Star Wars zasady wyglądają tak samo, z jednym małym wyjątkiem, o którym pisałem wcześniej. Możemy atakować planety zajęte już przez innych graczy, tzn. jeżeli położymy płytkę obok takiej planety (klasztorze), możemy wtedy położyć pionek na kafelku planety, zamiast na tym, który dołożyliśmy. W tym momencie rozpoczyna się bitwa. Starcia pojawiają się również, jeśli połączymy szlak lub pas asteroid z innym graczem. W gwiezdnej edycji na połączonych polach może zostać tylko jeden gracz.
Jak wygląda taki pojedynek? Najpierw sprawdzamy, kto będzie rzucał iloma kośćmi. Jeden pionek równa się jednej kości. Jeśli użyliśmy dużego pionka, mamy dwie. Przy bitwach sprawdzamy również symbole frakcji. Jeśli jesteśmy rebeliantem i stoimy na planecie z symbolem Rebelii, to rzucamy dodatkową kością. Maksymalnie możemy rzucić trzema kośćmi. Rzucamy i sprawdzamy, kto ma najwyższy wynik na kości. W przypadku rzutu kilkoma, nie sumujemy ich, tylko bierzemy pod uwagę kość z największym wynikiem (tak, możemy przegrać przy szansach 3:1). Po bitwie przegrany pionek wraca do zasobów gracza, a zwycięski zostaje na kafelku.
W grze zdobywamy punkty za zamykanie szlaków, pasów asteroid czy obudowywanie kafelkami planet. Każda bitwa też przynosi nam punkty, ale tylko za porażki. Tak, jeśli przegramy, dostajemy punkty równe ilości użytych kości w walce. Zwycięzca zostaje na planszy, więc punktów za walkę nie otrzymuje. Dostanie je za zamknięcie danego elementu planszy.
Mniej więcej poznaliście różnice i zasady obu wersji. Gra kończy się, kiedy zabraknie płytek do dokładania, a wygrywa gracz z największą ilością punktów.
Wykonanie
Na pudełku znajdziemy naprawdę ładną grafikę, przedstawiającą walkę Luka z Vaderem, chociaż średniowieczny napis Carcassonne tam nie pasuje. W pudełku znajdziemy kafelki z grubego kartonu oraz standardowe drewniane meeple z naklejkami. Ciężko przyczepić się tutaj do jakości wykonania poszczególnych elementów. Niestety, graficznie w porównaniu do oryginału, gra jest dla mnie koszmarnie nudna. Powiedziałbym nawet, że trochę brzydka. Niby są smaczki w postaci myśliwców, ale nie prezentują się one okazale. Można było jakieś większe niszczyciele dać, może jakaś flotę, albo stację kosmiczną. Szlaki handlowe mogłyby przemierzać towarowe transportowce. Jakoś ten kosmos można było urozmaicić. Planety niby są różne, nawet i kolorowe, ale trzeba by było je podpisać, żeby wiedzieć, która jest która. Na pewno dałoby się to lepiej zrobić, bo teraz jest to wszystko takie mdłe… niby kosmos, niby Gwiezdne Wojny, ale bez klimatu.
Wrażenia
Rozgrywka bardzo przypomina stare dobre Carcassonne, ale jest powiew świeżości w postaci negatywnej interakcji. Bitwy są bardzo ważnym elementem tej edycji i zmieniają oryginalną rozgrywkę na tyle, żeby skusić się na zakup kosmicznej wersji. To prawda, że starcia są losowe, nawet bardzo. Czasem nie ma znaczenia iloma kośćmi rzucamy. Będziemy mieć pecha, to i na trzech kostkach wypadnie jeden, ale w ostatecznym rozrachunku nie zostajemy z niczym, prawda? Mamy te punkty pocieszenia za walkę, a w następnej turze może uda się zaatakować jeszcze raz i wygrać, przynosząc chwałę Imperium Galaktycznemu! Chociaż, jeśli gramy w 5 osób, to czasem zdarza się, że Imperium czy Rebelia prowadzą walki wewnętrzne. Wtedy, niezależnie który gracz Imperium wygra, robi to ku chwale Imperatora! Głupie, prawda? Dlatego został wprowadzony wariant drużynowy, gdzie wspólnie możemy grać ku chwale Imperium lub Rebelii. Niestety fani Łowców Nagród są tutaj poszkodowali, bo tej frakcji używamy tylko w normalnej rozgrywce, ale może w dodatku dojdzie szósty zestaw pionków, właśnie z tego stronnictwa.
Ja w edycję z uniwersum Gwiezdnych Wojen gram zupełnie inaczej, niż podstawową wersję Carcassonne. Nie buduję wesoło zamków, tzn. pasów asteroid, licząc na jak największą powierzchnię. Staram się atakować, walczyć, zdobywać planety. Dlatego uważam, że gra jest na tyle odmienna od podstawowego Carcassonne, że warto mieć ją w swojej kolekcji.
Jeśli zastanawiasz się nad zakupem Carcassonne: Edycja Star Wars, a nie masz oryginału i nie zależy Ci na klimacie Gwiezdnych Wojen, to bardziej polecałbym Ci zwykłą wersję. Jeśli wciągnie Cię układanie kafelków, będziesz mógł rozbudować grę o liczne dodatki, a potem kupić wersję z uniwersum stworzonego przez Georga Lucasa.
Grę do recenzji przekazało Wydawnictwo Bard Centrum Gier.