Wpisy blogowe, poza luźnymi i nie zawsze ściśle związanymi z tematyką portalu, przemyśleniami redaktora naczelnego, są też swoistym kalendarzem, w którym odliczam dni do premiery najbliższego filmu spod znaku Star Wars. Do Rogue One zostało zatem… 13 dni.

Dziś kolejność nakazywałaby uśmiercić kogo innego, ale że Riz Ahmed ma dziś urodziny, postanowiłem dla jego postaci zrobić wyjątek i zaplanować dziś śmierć głównego pilota rebelianckiej ekipy – Bodhiego Rooka.

Jemu też nie wróżę długiej kariery i będzie w moim mniemaniu pierwszym z „główniejszych” bohaterów, który spotka się ze Stwórcą. I nie, nie mam na myśli George’a Lucasa 😉 Dlaczego tak sądzę? Otóż w jednej ze scen z któregoś trailera widzimy Bodhiego właśnie, który wygląda jakby podjął właśnie decyzję, że albo poświęci się on szlachetnie i odda życie za sprawę, albo zginą wszyscy. Widzę to tak, że to jego heroiczna śmierć pozwoli reszcie rebeliantów dotrzeć do pojazdu i uciec. Czyli, o ironio, pilot się poświęci, by grupa mogła odlecieć.

Oczywiście jest też bardziej prozaiczna możliwości. Wszak widzieliśmy też gdzieś scenę, w której U-wing rozbija się na powierzchni planety. Możliwe jest zatem, że ów statek pilotował właśnie Bodhi i bliskiego spotkania z glebą on nie przeżyje.

A Wy jak myślicie?

No i tutaj też jeszcze na koniec kilka fanartów:

 

il_340x270-1066934214_b9a8

Bodhi Rook umiera14276653_358530251203013_91392459_n